W Islandii rosną obawy o potencjalne skutki eskalacji napięć handlowych między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Sigurður Hannesson, dyrektor zarządzający Konfederacji Przemysłu Islandzkiego, uważa, że w przypadku wybuchu wojny celnej na pełną skalę, Islandia może znaleźć się w środku tego sporu.
Biorąc pod uwagę położenie geograficzne Islandii na środkowym Atlantyku, panuje niepewność co do tego, z którym blokiem gospodarczym kraj ten mógłby się związać w przypadku zaostrzenia konfliktu. Ze względu na bliskie powiązania zarówno z Unią Europejską (poprzez Europejski Obszar Gospodarczy), jak i Stanami Zjednoczonymi, islandzcy urzędnicy prawdopodobnie napotkają trudności w nawigowaniu pomiędzy sprzecznymi interesami w nadchodzących miesiącach.
Rozmawiając z serwisem informacyjnym Vísir.is, Sigurður podkreślił znaczenie działań rządu w świetle bieżącej sytuacji.
„W tych okolicznościach najważniejsze jest, aby rząd chronił interesy kraju” – powiedział.
Należy zauważyć, że spory handlowe między USA a Europą nie są niczym nowym. Wystarczy cofnąć się do 2018 r., kiedy to islandzki eksport został dotknięty amerykańskimi cłami nałożonymi przez prezydenta Trumpa. Teraz, podczas jego drugiej kadencji w Białym Domu, sytuacja ponownie staje się niepewna, ponieważ zamierza on po raz kolejny wprowadzić nowe cła na europejskie towary.
Chociaż nie jest jasne, czy Islandia, jako część EOG, zostanie nimi bezpośrednio dotknięta, ogólna destabilizacja stanowi powód do niepokoju.
„Wojna celna, oczywiście kojarzy nam się z czymś bardzo złym, podobnie jak większości ludzi” – powiedział Sigurður w wywiadzie dla mediów. „Dla nas najgorsze byłoby utknięcie między Stanami Zjednoczonymi a Europą z naszymi głównymi towarami eksportowymi. To byłby najgorszy scenariusz, ale myślę, że jest on bardzo mało prawdopodobny”.
Poza kwestiami handlowymi, w centrum uwagi znalazła się ostatnio polityka obronna kraju. Stany Zjednoczone zasugerowały, że członkowie NATO wydający mniej niż dwa procent PKB na obronę, tacy jak Islandia, mogą w razie potrzeby nie otrzymać pełnego wsparcia wojskowego.
Premier Kristrún Frostadóttir podkreśla jednak, że islandzka umowa obronna z USA stanowi gwarancję bezpieczeństwa.
Podczas wywiadu Sigurður mówił o proaktywnych krokach, które Islandia mogłaby podjąć, takich jak wzmocnienie instytucji, na przykład straży przybrzeżnej i policji. Podkreślił również potencjalny wkład Islandii w przemysł obronny. „Wytwarzane są tutaj różne produkty, które są przydatne dla bezpieczeństwa lub obrony. Z pewnością mamy wiele do zaoferowania”.
Jak donosi RÚV, pomimo trwającej niepewności, islandzcy urzędnicy mają nadzieję, że ich kraj może poruszać się po zmieniającym się krajobrazie geopolitycznym bez większych zakłóceń. Premier stwierdziła przykładowo wcześniej, że Islandia i Norwegia będą chronione przed skutkami kryzysu, ponieważ nie są w unii celnej z państwami członkowskimi UE.




