W związku ze śmiercią siedemdziesięcioletniego mężczyzny, trzy osoby nadal przebywają w areszcie, a pięciu zatrzymanych zostało już zwolnionych. Podejrzani rzekomo wyłudzili od ofiary miliony islandzkich koron, zanim go zabili. Jeden ze sprawców pozostaje na wolności.
Policja wszczęła szeroko zakrojone śledztwo po tym, jak w poniedziałek późnym wieczorem zgłoszono zaginięcie siedemdziesięcioletniego mężczyzny, mieszkańca Þorlákshöfn. W obawie o jego bezpieczeństwo władze rozpoczęły poszukiwania i wkrótce zaczęły podejrzewać, że został on porwany.
We wtorek rano mężczyzna został znaleziony w stanie krytycznym na chodniku w Gufunes w Reykjaviku. Choć w chwili znalezienia wciąż żył, zmarł w szpitalu z powodu odniesionych obrażeń.
W dochodzenie zaangażowano organy ścigania z całej Islandii, w tym z południa, regionu stołecznego, Suðurnes i zachodniej części wyspy. W operacji pomagały również siły specjalne i dział techniczny Krajowego Komisarza Policji.
Z początkowo aresztowanych ośmiu osób, pięć zostało zwolnionych. Trzej pozostali podejrzani pozostają w areszcie. Dwóch z nich pojawiło się już przed sądem okręgowym w południowej Islandii, w tym dziewiętnastolatek, który został zatrzymany na tydzień i był już karany za przestępstwa z użyciem przemocy.
Jak donosi RÚV, podejrzani przed zabiciem ofiary rzekomo wyłudzili od niej miliony koron. Relacje sugerują również, że próbowali szantażować bliskiego krewnego zmarłego.
Władze skonfiskowały dwa pojazdy powiązane ze sprawą – Teslę i czerwonego Volkswagena Golfa, który prawdopodobnie został skradziony.
Podejrzani mogą być powiązani z grupą, która w styczniu zwabiła i zaatakowała mężczyznę po pięćdziesiątce w Akranes.
Policja na razie odmawia dalszych komentarzy w tej sprawie.




