Podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli dyskutowano głównie na temat zwiększenia wydatków na obronność i bezpieczeństwo wśród państw członkowskich.
Spotkanie odbywa się w kontekście obecnej sytuacji w globalnej polityce. Nie jest tajemnicą, że Stany Zjednoczone pod rządami prezydenta Trumpa aktywnie nawołują europejskie kraje do wzmocnienia ich zobowiązań finansowych i zwiększenia potencjału obronnego.
Minister spraw zagranicznych Islandii, Þorgerður Katrín Gunnarsdóttir, przyznała, że na jej rząd wywierana jest coraz większa presja, stwierdzając: „Można powiedzieć, że sytuacja stała się nieco cięższa”.
W relacji dla islandzkiej telewizji publicznej RÚV podkreśliła, że choć inne kraje szanują niewojskowy status Islandii, oczekują od niej większego zaangażowania.
„Inne narody doskonale rozumieją, że jesteśmy krajem bez armii i tak pozostanie. Jednak oczekuje się od nas, że będziemy robić więcej – i już podejmujemy w tym kierunku pewne kroki. W sposób oczywisty, lecz bardzo uprzejmy, przypomina się nam, iż jesteśmy jednym z najbogatszych państw w Europie i powinniśmy zwiększyć swój wkład – co zresztą robimy. Jestem bardzo zadowolona z podjętych dotychczas działań” – powiedziała Þorgerður.
„Podjęliśmy także wiele innych inicjatyw, aby być godnym sojusznikiem. Musimy być pełnoprawnym uczestnikiem NATO i znajdujemy różne sposoby, aby tak się stało – na przykład poprzez goszczenie wojsk innych państw, czy to Amerykanów, Czechów, Finów, Belgów czy Hiszpanów, jak ma to miejsce w tym roku” – dodała.




