Na półkuli północnej jest coraz mnie śnieguł. Liczba tych ptaków zmniejszyła się także na islandzkich wyżynach. Na innych obszarach północnych zaobserwowano spadek populacji nawet o ponad 60%, a badacze obawiają się, że zmiany klimatyczne powodują ocieplenie ich dotychczas mroźnego środowiska życia.
Te drobne ptaki uchodzą za jedne z najbardziej wytrzymałych gatunków w Islandii. Najlepiej czują się w chłodnym klimacie – to właśnie one zapuszczają się najdalej na północ ze wszystkich wróblowatych.
W przeszłości ich lęgi w rejonie rzeki Þjórsá oraz przy tamach w górnym jej biegu były regularnie monitorowane. Każdego roku gniazdowało tam nawet sto tysięcy par.
Biolog Böðvar Þórisson, który po dwudziestu latach przerwy wznowił monitoring kolonii lęgowych, od kilku lat obserwuje śnieguły na wyżynach.
„W rejonie rzeki Þjórsá ich populacja zmniejszała się średnio o 2% rocznie w pobliżu tam i o 5% w naturalnych siedliskach przez ostatnie dwie dekady” – wyjaśnił. Trend ten pokrywa się z danymi z zimowych liczeń ptaków, w ramach których odnotowano spadek o 30–40% w ciągu ostatnich 20 lat.
W Ameryce Północnej w niektórych regionach śnieguł ubyło nawet o ponad 60%. Kurcząca się populacja tego gatunku i innych ptaków górskich to wyraźny sygnał, że na półkuli północnej zachodzą poważne zmiany w ekosystemach. Śnieguła może być swoistym „kopalnianym kanarkiem” w kontekście zmian klimatycznych.
„Źle znosi wysokie temperatury” – podkreślił Þórisson. „Kanadyjscy badacze szczegółowo to analizowali – już przy około 12 stopniach Celsjusza ptaki te mają problemy, zwłaszcza większe osobniki, czyli samce”.




