Dyrektor schroniska dla kobiet, Linda Dröfn Gunnarsdóttir, uważa, że narodowość sprawców nie powinna być wymieniana w mediach podczas dyskusji na temat przestępstw seksualnych.
Odwraca to uwagę od sedna sprawy oraz danych wskazujących na to, że przestępstwa seksualne na Islandii są popełniane głównie przez islandzkich mężczyzn.
Linda Dröfn wspomina również, że liczba przestępstw seksualnych rośnie, popełnianych zarówno przez Islandczyków, jak i obcokrajowców. Była ona gościem programu Vikolokin na kanale Rás 1 wraz z Jakobem Bjarnarem Grétarssonem i posłem Guðbrandurem Einarssonem z partii Odrodzenie, gdzie dyskutowali oni o medialnych doniesieniach na temat przestępstw seksualnych.
Ostatnio w wiadomościach pojawiło się wiele informacji na temat napaści na tle seksualnym. Poinformowano między innymi, że liczba doniesień dotyczących gwałtów zbiorowych w połowie tego roku osiągnęła już średnią z ostatnich lat.
Trzech mężczyzn podejrzanych o gwałt zbiorowy w zeszłym miesiącu nie zostało aresztowanych. Doniesienia prasowe w tej sprawie sugerowały, że mężczyźni, którym postawiono zarzuty, rozmawiali ze sobą w obcym języku. Wydano też wyrok w innej sprawie o zgwałcenie, w której skazano taksówkarza i jego kolegę oraz podano ich imiona i nazwiska do publicznej wiadomości.
Jakob Bjarnar twierdzi, że omawiając takie sprawy, trzeba informować, że takie osoby są obcego pochodzenia. Media nie powinny chronić czytelników przed wiedzą, ale pisać, jak jest.
Linda Dröfn nie zgadza się z tym podejściem. „To dziwne, że z jednej strony obowiązkiem mediów ma być przedstawianie faktów, ale jednocześnie powinny one przekazywać to, czego domagają się odbiorcy” – mówi. Jej zdaniem narodowość sprawców nie powinna być ujawniana.
„Myślę, że nie da się ukryć, że w Islandii występuje rasizm” – mówi Linda, która uważa, że błędem jest skupianie się na narodowości sprawcy, a nie na źródle problemu, którym jest sama przemoc. „Osoby, które pracują w organizacjach pomocowych, ofiary przemocy i inne grupy, na które przemoc ta ma wpływ, od dawna ostrzegały, że na Islandii występuje epidemia przemocy ze względu na płeć, przemocy seksualnej i przemocy w związkach intymnych” – mówi.
„Zdecydowanie najliczniejszymi sprawcami przemocy seksualnej na Islandii są islandzcy mężczyźni. Pokazują to wszystkie dane. Nowe pokolenie młodych mężczyzn dopuszcza się przemocy, jak ich przodkowie, ale jest ona bardziej brutalna” – wyjaśnia. „Islandzcy mężczyźni gwałcą w tym kraju od stuleci. A liczba zgwałceń rośnie w Islandii zarówno z powodu Islandczyków, jak i mężczyzn obcego pochodzenia”.
Linda podkreśla, że gdy skupiamy się tylko na jednym aspekcie sprawy, a mianowicie na tym, że sprawcy są obcokrajowcami, empatia dla ofiar maleje. Inną kwestią, o której wspomina Linda Dröfn, jest to, że gdy w sprawę zamieszani są sprawcy z zagranicy, wszystkie zasady dotyczące domniemania niewinności do czasu udowodnienia winy, jakby przestają mieć znaczenie.
W odpowiedzi na to Jakob Bjarnar mówi, że dziennikarze nie są odpowiedzialni za reakcje, jakie wywołują ich wiadomości. „Dziennikarze powinni po prostu pisać i brać odpowiedzialność za to, co piszą” – twierdzi.
Guðbrandur zauważa, że nigdy nie słyszał informacji, w których wyraźnie stwierdzono, że osoba, która dopuściła się zgwałcenia, była Islandczykiem. „Nigdy niczego takiego nie słyszałem, za to często, że sprawca był obcego pochodzenia” – mówi. Guðbrandur uważa, że wykorzystuje się takie doniesienia właśnie do podsycania ksenofobii.
„Na przykład przewodniczący Partii Centrum, gdy tylko pojawia się informacja o gwałcie, zaraz łączy ją z jazdą taksówką i mówi o muzułmanach” – mówi Guðbrandur. „Zawsze znajdą się osoby, które będą wykorzystać takie przypadki, aby szerzyć nienawiść” – dodaje.




