Amerykańska para potrąciła rowerzystę swoim SUV-em w Reykjaviku. Wygląda na to, że uciekli z miejsca zdarzenia.
„Przejechałem w rowerem w dół Ægisgata może 750 metrów, gdy uderzył we mnie Land Cruiser” – powiedział Búi Aðalsteinsson, rowerzysta i gospodarz podcastu Hjólvarpið.
Dwoje Amerykanów wyskoczyło z samochodu, krzycząc „Oh my God!”.
„To byli typowi Amerykanie – starsza para w białych adidasach. Nikogo więcej nie było w samochodzie” – powiedział Aðalsteinsson.
Búi miał pierwszeństwo, ponieważ jechał prosto, podczas gdy pojazd skręcał przez Ægisgata w boczną ulicę. „Myślałem, że kierowca się zatrzyma, bo zwolnił, więc jechałem dalej. Ale wtedy zderzyłem się z przodem samochodu i stoczyłem się w dół Ránargata”.
„To była wina kierowcy SUV-a, gdyż wjechał na mój pas ruchu. Turyści zatrzymali się koło mnie, zapytali, czy nic mi nie jest, gdy wciąż leżałem oszołomiony na ziemi” – wspomina Aðalsteinsson.
Gdy udało mu się wstać, para powiedziała, że tylko zaparkują i zaraz wrócą. Ale przepadli bez wieści.
„To była scena jak z filmu. Ludzie wezwali policję i pogotowie. Wszystko trwało dość długo, więc gdyby Amerykanie chcieli wrócić i mi pomóc, to by zdążyli. Oni jednak uciekli” – powiedział Aðalsteinsson.
Búi powiedział, że miał dużo szczęścia. Obrażenia były niewielkie obrażenia – siniaki i opuchlizna – a jego rower również wyszedł z tego stosunkowo bez szwanku. Uważa, że duże znaczenie miało to, że miał kask na głowie.
Zwrócił uwagę, że turyści mogą nie być przyzwyczajeni do dzielenia drogi z rowerzystami, zwłaszcza że w wielu miejscach – w tym w niektórych częściach Stanów Zjednoczonych – brakuje kultury rowerowej.
Aðalsteinsson uważa, że firmy wynajmujące samochody i operatorzy turystyczni mogliby zrobić więcej, aby poinformować odwiedzających o zagrożeniach i wyjątkowych wyzwaniach związanych z jazdą po Islandii. Ma nadzieję, że jego historia posłuży jako przestroga.




