Śledztwo policyjne w sprawie zabójstwa, do którego doszło dziesięć dni temu w hotelu Edition, jest skomplikowane, a wiele kluczowych pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Mężczyzna, który został zamordowany wraz z córką, cierpiał na poważną niewydolność nerek.
Sprawa prowadzona przez centralny wydział policji, dotycząca tragicznego zdarzenia w hotelu Edition przy porcie w Reykjaviku, gdzie znaleziono ciała ojca i córki, w wieku około 60 i 30 lat, ma silne powiązania z Irlandią. Kobieta podejrzewana o zabójstwo męża i córki przebywa obecnie w areszcie w szpitalu Landspítali. Zwłoki odkrył personel hotelu, a miejsce zbrodni opisano jako wyjątkowo przerażające.
Domniemana sprawczyni odniosła rany kłute, ale jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, choć przez pewien czas była hospitalizowana na oddziale intensywnej terapii. Nie wiadomo, czy rany zadała sobie sama.
Prokuratura rejonowa zdecyduje, czy zostaną jej postawione zarzuty. Decyzji nie należy się spodziewać przed początkiem września – do tego czasu obowiązuje maksymalny, dwunastotygodniowy okres tymczasowego aresztu bez formalnych zarzutów.
Kobieta została tymczasowo aresztowana do 4 lipca ze względu na potrzeby śledztwa. Przedłużenie tego okresu prawdopodobnie będzie uzasadnione interesem publicznym – argumentem ma być ryzyko wywołania oburzenia społecznego i naruszenia poczucia sprawiedliwości w przypadku jej zwolnienia. Do tej pory sprawczyni złożyła zeznania dwukrotnie, jednak policja czeka na kolejne dowody, aby lepiej zrozumieć przebieg wydarzeń.
Zabezpieczono narzędzie zbrodni – broń kłutą – ale policja nie ujawnia szczegółów. Dochodzenie na miejscu zdarzenia dobiega końca, choć pokój nadal pozostaje opieczętowany i nie został jeszcze przekazany hotelowi.
Wiele kwestii nadal pozostaje niewyjaśnionych. W ostatnich dniach policja koncentruje się na odtworzeniu przebiegu pobytu rodziny w Islandii. To proces czasochłonny, obejmujący analizę danych elektronicznych, w tym telefonów i nagrań z monitoringu, aby ułożyć spójny obraz sytuacji. Rodzina zachowywała się jak typowi turyści – zwiedzali różne miejsca, ale zawsze wracali na noc do hotelu.
Jej członkowie przybyli do Islandii 7 czerwca i mieli zarezerwowane dwa pokoje w hotelu Edition, gdzie nocleg kosztuje co najmniej 150 tysięcy koron. Planowali wrócić do Dublina.
Sprawę może dodatkowo komplikować fakt, że zmarły mężczyzna cierpiał na przewlekłą, ciężką chorobę. Jak ustalili dziennikarze programu Spegillinn, miał poważną niewydolność nerek, był wycieńczony chorobą i powinien regularnie poddawać się dializom.
Policja nie ujawnia nazwisk ofiar. Według źródeł redakcji, mężczyzna pochodził z Nowej Kaledonii — francuskiego terytorium na południowym Pacyfiku. Kobieta urodziła się we Francji, ale jej rodzice pochodzili z Azji. Para miała tylko jedną córkę, lecz oboje mieli rodzeństwo, z którym policja jest w kontakcie.
Choć obecnie śledztwo prowadzone jest w kierunku morderstwa, informacja o poważnej chorobie mężczyzny może wpłynąć na dalszy tok sprawy. Islandzki kodeks karny przewiduje m.in., że osoba, która odbiera życie innej na jej wyraźne żądanie, może zostać skazana na karę do trzech lat więzienia.
Rodzina jest też bardzo tajemnicza – sprawia wrażenie zamożnej, a według doniesień przeprowadziła się z Francji do Dublina w 2017 roku, choć nie wiadomo z jakiego powodu. Nie byli aktywni w mediach społecznościowych, takich jak Twitter, Instagram czy Facebook, a wyszukiwarki dostarczają bardzo niewiele informacji na ich temat.
Jak ustalono w programie Spegillinn, w tym tygodniu policja islandzka wystosowała wnioski prawne do Francji i Irlandii. Zakres działań prowadzonych przez irlandzką policję jest znacznie szerszy niż we Francji, ponieważ rodzina mieszkała w Irlandii przez niemal dekadę. Choć sprawa była relacjonowana przez media w obu krajach, nikt nie zgłosił się do policji ani nie ujawnił żadnych powiązań z rodziną.
Policja stołeczna nie udziela obecnie wywiadów – śledztwo trwa.




