Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Reykjavíku, który unieważnił pozwolenie na budowę elektrowni Hvammsvirkjun. Dyrektor generalny Landsvirkjun twierdzi, że wyrok oznacza opóźnienie prac i wysokie koszty.
Jest to potwierdzenie wyroku Sądu Okręgowego w Reykjaviku w sprawie wniesionej przez właścicieli gruntów nad rzeką Þjórsá przeciwko państwu islandzkiemu i firmie Landsvirkjun w związku z pozwoleniem na budowę elektrowni Hvammsvirkjun. W styczniu, decyzją sądu okręgowego, pozwolenie to zostało unieważnione.
Firma Landsvirkjun uzyskała zgodę na złożenie apelacji bezpośrednio do Sądu Najwyższego, który dziś rano podtrzymał wcześniejszy wyrok.
Wyrok sądu okręgowego był pierwszym przypadkiem, w którym pozwolenie na budowę elektrowni zostało unieważnione przez sąd. To także pierwszy raz, gdy przepisy ustawy o gospodarowaniu wodami były przedmiotem rozstrzygnięcia sądowego.
W następstwie wyroku sądu pierwszej instancji Jóhann Páll Jóhannsson, minister środowiska, energii i klimatu, złożył projekt ustawy mającej przyspieszyć realizację budowy Hvammsvirkjun, który został przyjęty przez parlament w zeszłym miesiącu.
Hörður Arnarson, dyrektor generalny Landsvirkjun, uważa, że wyrok Sądu Najwyższego oznacza opóźnienia w realizacji projektu Hvammsvirkjun oraz wysokie koszty – zarówno dla samej firmy, jak i dla całego społeczeństwa. Dodaje, że wyrok nie zawiera żadnych zastrzeżeń wobec samej inwestycji jako takiej. Podkreśla, że dobrze się stało, iż nowe przepisy zostały już przyjęte, ponieważ wcześniejsze prawo było w tym względzie wadliwe. „Gdyby trzymać się dosłownie litery starego prawa, nie dałoby się zbudować żadnej elektrowni wodnej w kraju” – mówi Hörður.




