Zdaniem minister spraw zagranicznych lepiej byłoby, gdyby Trump poparł sugestie europejskich przywódców, aby najpierw uzgodnić zawieszenie broni między Ukrainą a Rosją, a dopiero później rozmawiać o pokoju, zamiast prowadzić dialog „pod bombami i machiną śmierci Rosjan”. Nie chce komentować czerwonego dywanu, którym przywitano Putina na szczycie w Anchorage w stanie Alaska, o ile gest ten przyczyni się do „sprawiedliwego i trwałego pokoju w Europie”.
„To prawda, że spotkanie nie przyniosło konkretnych rezultatów” – stwierdziła Þorgerður Katrín Gunnarsdóttir, minister spraw zagranicznych Islandii, w rozmowie z redakcją Vísir na temat szczytu Donalda Trumpa, prezydenta USA, i Władimira Putina, prezydenta Rosji.
Nie chce ona jednak szerzej komentować samego spotkania. Tak naprawdę nikt poza najbliższym otoczeniem prezydentów nie wie, co wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami na Alasce.
„W najbliższych dniach zapewne się to wyjaśni. Wiemy, że trwają rozmowy między Stanami Zjednoczonymi, Ukrainą i Europą, i jest w nich wiele konstruktywnych elementów” – dodała Þorgerður Katrín. Na konferencji prasowej, którą Trump i Putin zorganizowali po spotkaniu, Amerykanin stwierdził jednak: „Nie udało nam się tego osiągnąć”. Chodziło mu oczywiście o możliwy pokój w Ukrainie.
Samo spotkanie było, zdaniem Þorgerður, jednym z wielu kroków.
„Kolejny ważny etap odbędzie się w poniedziałek, kiedy Zełenski ponownie pojawi się w Białym Domu” – dodała, przypominając, że zarówno Trump, jak i Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, potwierdzili już to spotkanie w Waszyngtonie.
„Wczorajsze wydarzenie, co wcale nie jest zaskoczeniem, pokazuje, że Putin pozostaje sobą – wciąż odrzuca pomysł bezwarunkowego zawieszenie broni, które Ukraińcy od miesięcy są gotowi przyjąć. Woli, aby ta straszliwa wojna trwała, i nie ma oporów przed atakami na cywilów w czasie, gdy świat próbuje rozmawiać o pokoju”.
Podkreśla, że Europa musi stać po stronie Ukrainy i bronić fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego. Trump powiedział, że lepiej od razu rozmawiać o pokoju niż o zawieszeniu broni. To stoi w sprzeczności z interesami Ukraińców i deklaracjami przywódców Unii Europejskiej sprzed szczytu, ale idealnie wpisuje się w oczekiwania Putina, który chce kontynuować wojnę.
Zapytana, czy uważa, że słusznie odchodzi się od wymogu, aby rozmowy pokojowe zaczynały się dopiero po zawieszeniu broni, odpowiedziała: „To prawda, że stanowisko Europy było w tej sprawie jasne – trzeba doprowadzić do bezwarunkowego zawieszenia broni i dopiero rozmawiać o trwałym pokoju. Nie można tego robić, gdy spadają bomby, a Rosjanie używają swojej machiny śmierci. Oczywiście, że tak byłoby lepiej”.
Wielu przywódców europejskich już ustosunkowało się do spotkania. Keir Starmer, premier Wielkiej Brytanii, powiedział, że Trump przybliżył Europę do pokoju bardziej niż ktokolwiek wcześniej. Starmer ma jutro odbyć wideokonferencję z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem – poinformowała kancelaria Macrona na platformie X.
Þorgerður podkreśla, że świat stoi dziś na rozdrożu. „To są wyjątkowe czasy. A fakt, że pomija się kwestię zawieszenia broni, sprawia, że jeszcze nigdy wcześniej nie było tak ważne, by Europa mówiła jednym głosem i podkreślała konieczność poszanowania prawa międzynarodowego, suwerenności i nienaruszalności granic, w tym granic Ukrainy. Od tych zasad nie można odstępować”.
Kaja Kallas, wysoka przedstawicielka Unii Europejskiej do spraw zagranicznych, wyraziła rozczarowanie, odpowiadając na pytania New York Timesa. „Rosjanie nie mają zamiaru zakończyć tej wojny w najbliższym czasie” – powiedziała. Dodała też, że Trump chce tylko przeciągać negocjacje, nie zobowiązując się do powstrzymania rozlewu krwi na Ukrainie. Kallas podkreśliła, że Stany Zjednoczone mają „siłę do przeprowadzenia prawdziwych negocjacji”, ale jasno dała do zrozumienia, że nie wierzy, aby faktycznie były gotowe ją wykorzystać.
„To była ciekawa inicjatywa, i cała oprawa też była wyjątkowo interesująca” – powiedziała Þorgerður. „Myślę jednak, że na tym etapie lepiej mówić mniej niż więcej. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach państwa okażą swoją lojalność wobec Ukrainy, a wtedy także bezpieczeństwo Europy znów wzrośnie”.
Minister stwierdziła również, że to nie jest „właściwy moment”, aby odpowiadać na pytanie, czy obawia się, że Trump spróbuje przeforsować zawieszenie broni za wszelką cenę i spełnić żądania Putina, który chce zachować ziemie zajęte przez rosyjską armię.
„Nikt inny nie ma prawa podjąć takiej decyzji, tylko sama Ukraina” – podkreśliła, dodając, że Zełenski nie deklarował żadnych „ustępstw” przy okazji szczytu.
Jej zdaniem, ani Rosja, ani żadne inne państwo nie ma prawa decydować, czy Ukraina zostanie członkiem Unii Europejskiej i NATO. „To nie ich decyzja, to wyłącznie sprawa Ukrainy”.
Wizyta prezydenta Rosji była przygotowana z wielką pompą i trudno nie zestawić jej z wiosenną wizytą prezydenta Ukrainy, gdy prezydent i wiceprezydent USA ostro skrytykowali Zełenskiego. Trump natomiast przyjął Putina na czerwonym dywanie, co przyciągnęło uwagę obserwatorów.
Minister była również pytana o „show” związane ze spotkaniem. Był czerwony dywan, a potem ogłoszono konferencję prasową, która w rzeczywistości okazała się jedynie rozmową dwóch polityków, bez pytań od dziennikarzy. Mówiono, że to raczej występ teatralny, a jeden z niemieckich dyplomatów stwierdził, że to „jeden do zera” dla Putina.
Þorgerður Katrín zaznaczyła jednak, że niesłusznie szeroko komentuje się teraz to spotkanie, bo o jego przebiegu wiadomo niewiele, i ponownie podkreśliła, że państwa „wolnego, demokratycznego świata” muszą solidarnie stać przy Ukrainie.
„To, jaką oprawę przygotował prezydent USA na przyjęcie Putina, to jego decyzja. O ile przyniesie to sprawiedliwy i trwały pokój dla Ukrainy, nie ma dla mnie znaczenia, czy Putin dostanie czerwony dywan, czy nie – jeśli tylko zaowocuje to pokojem w Europie, Ukrainie i czymś, na czym będzie można polegać w dłuższej perspektywie”.




