Znów ze zbocza Holtsnúpur pod Eyjafjöll osunęły się kamienie, a ogromny głaz stoczył się na drogę krajową. Stało się to w miejscu, w którym w marcu tego roku doszło do tragicznego wypadku spowodowanego obrywem skalnym.
Ingveldur Anna Sigurðardóttir, posłanka zastępcza z Partii Niepodległości i mieszkanka Varmahlíð, mówi, że do osuwiska doszło w nocy lub we wczesnych godzinach rannych. Wykonawca drogi otrzymał rano zgłoszenie o głazach i usunął je z jezdni. Jeden z nich przeleciał przez całą szerokość drogi, a tylko przypadek sprawił, że w chwili zdarzenia nikt tamtędy nie przejeżdżał. W marcu natomiast kamienie spadły na samochód, którym podróżowały trzy kobiety. Jedna z nich zginęła.
„To nietypowa pora roku na takie zdarzenie, co pokazuje, że konieczne są działania. Zazwyczaj dzieje się tak jesienią albo wiosną. Po prostu ostatnio bardzo intensywnie padało, były prawdziwe ulewy, więc skały się poluzowały. Całe szczęście, że nikt nie ucierpiał” – powiedziała Ingveldur. Dodaje, że potrzeba reakcji jest pilna, a władze nic nie robią. Otrzymała ona jedynie pismo w odpowiedzi na zapytanie skierowane do ministra infrastruktury Eyjólfura Ármannssona, z którego wynikało, że zabezpieczenia przy Holtsnúpur nie są planowane. „Nie dostaliśmy nic. Gmina rozważała pewne rozwiązania, ale od Zarządu Dróg ani od ministerstwa czy ministra nie otrzymaliśmy nawet żadnego komunikatu. Środki są priorytetowo kierowane gdzie indziej” – podkreśliła Ingveldur.
Ona oraz inni mieszkańcy regionu chcą, aby ten odcinek drogi został poprowadzony dalej od zbocza.
„To byłaby zdecydowanie najbezpieczniejsza opcja. Rozumiem, że wiąże się ona z kosztami. Dopóki tego nie zrobimy, trzeba wdrożyć inne rozwiązania. Postawić zabezpieczenia przeciwosuwiskowe i wpisać ten odcinek do planu inwestycji” – stwierdziła Ingveldur. „To naprawdę daje do myślenia. Każdy z niepokojem spogląda na górę, gdy codziennie jeździ do pracy tam i z powrotem. Całe szczęście, że do osunięcia doszło nocy, kiedy nikogo nie było na drodze” – dodała.




