Obiekt z innego układu słonecznego, który w listopadzie przeleci w pobliżu Ziemi, mógłby być w rzeczywistości statkiem kosmicznym mającym dokonać inwazji na naszą planetę. To hipoteza dwóch astrofizyków z Uniwersytetu Harvarda. Islandzki specjalista uspokaja jednak, że nie ma powodów do obaw.
Obiekt dostrzeżono po raz pierwszy przy pomocy teleskopu Atlas 1 lipca tego roku w Chile, gdy dopiero co wleciał do Układu Słonecznego. Naukowcy oceniają, że ma on nawet jedenaście kilometrów średnicy. Najbliżej Ziemi znajdzie się pod koniec października, ale od września będzie zbyt blisko Słońca, aby można go było dostrzec.
Dwóch astrofizyków z Harvardu ma pewną nietypową hipotezę na jego temat. W swojej nieopublikowanej jeszcze pracy naukowej, która przyciągnęła dużą uwagę w tabloidowych zagranicznych mediach, zastanawiają się oni, czy w rzeczywistości nie mamy do czynienia z pojazdem, na którego pokładzie znajdują się istoty pozaziemskie prowadzące misję zwiadowczą albo przygotowujące się do ataku. Islandzki ekspert Sævar Helgi Bragason, jeden z najbardziej znanych popularyzatorów astronomii w kraju, podchodzi do tego raczej sceptycznie.
„Zjawisko, z którym mamy do czynienia to przelot ciała niebieskiego o nazwie 3I Atlas – trzeciego przybysza spoza naszego układu słonecznego (ang. interstellar), którego udało się nam zaobserwować. To kometa – w istocie bryła lodu, która krąży teraz wokół Słońca, a właściwie przelatuje obok niego. Wszystkie pomiary wykonane największymi teleskopami świata nie wskazują, aby mogło chodzić o wrogi statek kosmiczny planujący atak na Ziemię” – mówi Sævar Helgi.
Według niego to tylko kolejne egzotyczne rozważania znanego astrofizyka, który lubi zwracać na siebie uwagę teoriami o obcych cywilizacjach.
„Pomysły, że może to być statek kosmiczny, biorą się stąd, że obiekt pochodzi spoza naszego układu. Jednak, gdy tylko kierujemy na niego teleskopy, okazuje się, że to zwyczajna kometa – choć być może nietypowa, bo prawdopodobnie znacznie starsza od naszego układu słonecznego. Może mieć nawet 7 miliardów lat. To tylko jedno z wielu podobnych ciał niebieskich, które będą odkrywane w kolejnych latach i dekadach, gdy nowy teleskop Vera Rubin na dobre rozpocznie działalność. Przed nami naprawdę ekscytujące czasy”.
Zapytany, czy istnieje życie na innych planetach, odpowiedział: „Musi istnieć życie gdzieś poza Ziemią. Problem w tym, że odległości między gwiazdami są ogromne – to jak szukanie igły w największym stogu siana, jaki można sobie wyobrazić, czyli w całym wszechświecie. Dlatego jestem bardzo sceptyczny wobec poglądów, że jesteśmy odwiedzani przez obce cywilizacje. Ale kto wie. Właśnie dlatego cały czas prowadzimy badania i ich szukamy. Mamy nadzieję rozwiać wszelkie wątpliwości”.




