Organizacja Skjöldur Íslands zwróciła uwagę największych zagranicznych dzienników. Guardian opublikował na pierwszej stronie artykuł poświęcony organizacji oraz pokrewnym strukturom działającym w wielu krajach Europy. Zadeklarowani obrońcy „wartości narodowych” i „strażnicy kobiet”, którzy chcą wziąć prawo w swoje ręce, maszerują ulicami miast na całym kontynencie, a Tarcza Islandii zdaje się wzbudzać szczególne zainteresowanie.
O organizacji zrobiło się głośno, gdy w lipcu zeszłego roku jej członkowie pojawili się w jednolitych bluzach na ulicach centrum Reykjavíku. Ich działalność przypomina rodzaj straży sąsiedzkiej, choć nacechowanej faszystowskimi odniesieniami i obciążonej wyrokami za przemoc. Podobne ruchy powstają w całej Europie jako reakcja na napływ uchodźców.
„Ubrani w czarne koszulki ozdobione żelaznymi krzyżami, mężczyźni maszerowali przez centrum Reykjavíku w poszukiwaniu rozgłosu podczas tętniącego życiem piątkowego wieczoru”. Tak zaczyna się artykuł, który trafił na czołówkę Guardiana, najczęściej czytanego medium w Wielkiej Brytanii (z wyłączeniem telewizji publicznej). Wspomniano tam również o podobnych grupach w Polsce, Holandii, Irlandii Północnej i innych krajach.
Tekst skupia się na rozwoju organizacji takich jak Tarcza Islandii. Dziennikarz Guardiana rozmawiał z norweskim profesorem badającym skrajne ruchy polityczne w specjalnym instytucie działającym przy Uniwersytecie w Oslo.
„Chodzi przede wszystkim o pokazanie się. Oni nie powstrzymują migracji. Nie zwiększają też bezpieczeństwa na ulicach” – stwierdził profesor Tore Bjørgo. „To raczej przedstawienie na użytek mediów, często z politycznym podtekstem. Skrajna i radykalna prawica wykorzystuje takie akcje do zdobycia rozgłosu i nowych członków”.
W artykule mówi się wręcz o „fali” ruchów mniej lub bardziej brutalnych, które chcą powstrzymać napływ uchodźców. Podany jest też przykład Ruchu Obrony Granic, w ramach którego setki osób „stały na straży” na granicy Niemiec i Polski, aby uniemożliwić imigrantom jej przekroczenie.
W Belfaście w Irlandii Północnej osoby o innym kolorze skóry padły ofiarą zorganizowanych kampanii zastraszania. Wszystkie te ruchy łączy jedno – znaczna część ich członków i sympatyków ma za sobą wyroki za przestępstwa z użyciem przemocy lub związane z narkotykami.
„Niedawne doniesienia z Islandii i Irlandii Północnej wskazują, że skazani przestępcy wciąż odgrywają istotną rolę w tych ruchach. Na Islandii Fjölnir Sæmundsson, przewodniczący Krajowego Związku Policjantów, poinformował, że policja otrzymała sygnały, iż ci samozwańczy stróże prawa, którzy twierdzą, że chcą chronić Islandczyków przed imigrantami, grozili krytykującym ich osobom – między innymi kobietom, którym mówili, że powinny zostać na zawsze uciszone” – czytamy w artykule.
Funkcjonariusz powiedział dla portalu Vísir, że pomysł, aby ludzie brali prawo we własne ręce, jest niepokojący.
„Istnieje wiele przykładów, które pokazują, że takie działania kończą się wyłącznie źle” – czytamy w podsumowaniu artykułu.




