Popularnych maskotek Labubu nie należy przynosić do szkoły Ísakskóli. Dyrektorka szkoły uważa, że wprowadzają niezdrową atmosferę w szkole. Rodzice zgadzają się z władzami szkoły w tym zakresie.
„Zaczęły dziać się różne dziwne rzeczy. Wśród dzieci panuje zazdrość i niezadowolenie. Postanowiliśmy więc poprosić, aby maskotki zostawały w domu” – powiedziała w wywiadzie dla agencji informacyjnej Sigríður Anna Guðjónsdóttir, dyrektor Ísakskóli.
Maskotki pojawiły się na rynku w 2015 roku, ale ogromną popularność zyskały w zeszłym roku, kiedy zauważono, że koreańska gwiazda popu nosi taką maskotkę w torebce. Szał na punkcie Labubu rozprzestrzenił się następnie w Azji, a w tym roku moda dotarła do Stanów Zjednoczonych i Europy.
Maskotka kosztuje około sześciu do siedmiu tysięcy koron i jest sprzedawana w nieprzezroczystym opakowaniu, więc nie wiadomo przed zakupem, jakiego koloru Labubu się trafi. Niektóre kolory są rzadsze od innych, a te bardzo rzadkie można sprzedać za setki tysięcy koron.
Nie jest to pierwsza moda wśród dzieciaków. Sigríður twierdzi, że w ciągu 16 lat pracy w szkole widziała już kilka takich mód. Mają one jedną wspólną cechę: dzieci czują, że muszą to mieć.
„Po oryginalnych produktach pojawiają się imitacje, a posiadacze podróbek są uważani przez rówieśników za gorszych od posiadaczy oryginałów” – wyjaśnia Sigríður.
„Jeśli któreś ma sześć maskotek przytroczonych do tornistra, czuje się lepsze od innych. „Nie ma na to miejsca w szkołach” – mówi Sigríður.
W czwartek szkoła Ísakskóli wysłała do rodziców e-mail z prośbą, aby zabronili dzieciom zabierać Labubu do szkoły, a rodzice pozytywnie zareagowali na tę prośbę. Sigríður twierdzi, że dzieci powinny czuć się komfortowo w szkole i wszystkie powinny być traktowane tak samo.
„Kiedy dzieci czują się komfortowo i bezpiecznie w szkole, dobrze się uczą” – mówi Sigríður.




