W ostatnich latach na Islandii wyraźnie wzrosła liczba osób mających zwierzęta domowe.
„Dziś już połowa gospodarstw ma pupila – najczęściej psa, kota albo oba te zwierzęta. Wiele rodzin trzyma też więcej niż jednego czworonoga” – stwierdziła Ingibjörg Salóme Sigurðardóttir, hodowczyni psów, w programie Dagmál.
Jak wyjaśnia Inga – bo tak zwykle wszyscy się do niej zwracają – dane pochodzą zarówno z urzędu statystycznego Hagstofa, jak i z badań przeprowadzanych na zlecenie hodowców, m.in. przez firmę Gallup.
W programie Inga wystąpiła również jako przewodnicząca FKA – Stowarzyszenia Kobiet w Biznesie. Opowiadała o działalności organizacji i jej priorytetach, a także o równości płci, która, jak podkreśliła, jest wprowadzana w ślimaczym tempie, a zakładane wcześniej cele nie zostały osiągnięte.
Na co dzień prowadzi firmę gæludýr.is i zasiada we władzach sekcji terierów Islandzkiego Związku Kynologicznego. Jej zdaniem Islandia pozostaje ponad dekadę w tyle za Niemcami, jeśli chodzi o podejście do zwierząt domowych. Za przykłady zmian uznaje dopiero niedawne dopuszczenie psów i kotów do komunikacji miejskiej Strætó czy możliwość odwiedzania centrum handlowego Kringlan z pupilami w ramach niedzielnych „wizyt próbnych”.
„Decyzja o przygarnięciu psa to poważny krok. To odpowiedzialność całej rodziny, bo obecność zwierzęcia zmienia codzienne życie domowników” – podkreśliła Inga.
Zwróciła także uwagę, w jakich momentach życia najlepiej zdecydować się na psa i omówiła kwestie ważne w tym kontekście.




