Brytyjski pływak Ross Edgley przybył dziś do Reykjavíku po opłynięciu Islandii wpław w zaledwie 115 dni. Podkreśla, że najtrudniejszym wyzwaniem w całej wyprawie był ekstremalny chłód.
„To było absolutnie niesamowite i trudno to będzie kiedyś przebić! Teraz zamierzam świętować z moim zespołem – zjemy burgery i napijemy się piwa” – powiedział Edgley zaraz po przybyciu do Nauthólsvík.
Na jego twarzy nie widać było zmęczenia. Był pełen energii i wyraźnie zachwycony, wielokrotnie chwaląc swój zespół.
Edgley jest pierwszym człowiekiem, który opłynął w ten sposób Islandię. Wcześniej pokonał dystans wokół Wielkiej Brytanii. Podkreślił, że w trakcie wyprawy wokół Islandii napotkał wiele trudności, przede wszystkim związanych z niską temperaturą wody. Najciekawszym aspektem podróży było jednak zbieranie próbek na potrzeby badań naukowych.
„Umówiłem się z moim zespołem, że nie będę się golił przez całą wyprawę. Kiedy wyruszałem, byłem świeżo ogolony i wyglądałem młodziej. Teraz mam już brodę jak Święty Mikołaj” – dodał.
Największym wyzwaniem był chłód. „Było niesamowite pływać wzdłuż zamarzniętych zatok i obserwować je. Kiedy wiał wiatr od bieguna, mroził mnie aż do kości. To zupełnie inny rodzaj zimna i chyba był on największym wyzwaniem” – mówił, tuż po wyjściu z wody.
Trudne było również nocne pływanie. „Zaraz po wejściu do słonej wody straciłem czucie we fragmencie języka w wyniku podrażnienia. Wydawało się, że wszystko idzie nie tak, ale w końcu udało nam się to opanować. Mój zespół spisywał się świetnie przez cały czas i bardzo pomagał”.
Najciekawszym elementem wyprawy było zbieranie próbek dla Islandzkiego Instytutu Badań Morskich. „Jeden z naukowców powiedział – jeśli ktoś jest wystarczająco szalony, żeby opłynąć Islandię wpław, daje nam to szansę na zebranie próbek środowiskowego DNA i danych o mikroplastiku” – wyjaśnił Edgley. Podkreślił, że bez tej części wyprawy byłby po prostu „dziwnym Anglikiem, który opłynął wyspę”. Dzięki badaniom naukowym przedsięwzięcie zyskało większy sens.
Na pytanie o plany na przyszłość Edgley wyjaśnił, że pojawiły się rozmowy o Australii, ale nie jest do końca przekonany ze względu na dużą liczbę rekinów. „Najpierw będziemy świętować opłynięcie Islandii, a potem zobaczymy, co dalej. Może popłynę w cieplejsze rejony. Byłoby świetnie… złapać trochę opalenizny” – podsumował z uśmiechem.




