„Głupota”, którą przełożył Jacek Godek, zaczyna się od takiej oto sceny. Aki (jeden z bohaterów) uprawia seks z przypadkowo poznaną kobietą. Nie byłoby w tym nic dziwnego czy godnego uwagi – gdyby nie to, że w świecie, który opisuje Eiríkur Örn Norðdahl, każdą czynność człowieka śledzą kamery. Dodatkowo Akiemu satysfakcję sprawia fakt, że tę sytuację ogląda jego była żona Lenita. To swoista zemsta – ponieważ była żona nie dość, że go zdradziła, to także zadbała o to, aby zobaczył tę zdradę. Tych dwoje będzie wiodło ze sobą destrukcyjny, narcystyczny taniec do niemal ostatniej strony powieści.
„Ona chciała, aby ją zobaczył. Uprzedziła go. To nie była żadna tajemnica. W ich sypialni znajdowało się sześć kamer sieciowych, tyle samo w salonie, trzy w kuchni, nawet jedna w kiblu, w ogrodzie monitoring, podobnie jak we wszystkich innych ogrodach przy ich ulicy, nie licząc czterech nadzorujących dronów, krążących nad cyplem, i zdjęć satelitarnych w necie. Już nikt nie odbywał stosunków za zamkniętymi drzwiami, nikt nie srał na osobności. Bo niby dlaczego mieliby to robić? To żaden wstyd defekować i uprawiać seks. Każdy to robi. Ale zdradzać nieładnie. I trudno się do tego przyzwyczaić”.
Powieść islandzkiego pisarza to ironiczna i jednocześnie gorzka dystopia. Opowiada nie tylko o rozpadzie związku dwojga rywalizujących ze sobą pisarzy, ale też o niekończącej się potrzebie poklasku, uznania, zauważenia, uzależnienia od oceny innych ludzi. Wszyscy wszystkich oglądają i bez przerwy osądzają… gdy nagle przerwa w dostawie prądu i brak dostępu do internetu burzą zastany (choć toksyczny) porządek. Społeczność ukazana w powieści jest pełna lęków przed utratą wizerunku, skłonna do tworzenia sztucznej narracji o swoim życiu, gotowa na sprzedawanie intymności, byleby nie zostać zapomnianym i nieistniejącym, bo przecież „jeśli nie ma cię w mediach społecznościowych, to znaczy, że nie ma cię wcale”. W pewnym momencie Aki i Lenita próbowali się zresztą odłączyć od sieci, ale życie stało się dla nich nieznośne. Przecież „więcej bliskości nie może być czymś niedobrym”. Tymczasem świat wokół rozpada się i niszczeje, ale to nieważne. Ważne, że inni widzą nasze selfie i czytają posty.
„[…] wszyscy wszystkich widzą. […] Świat to gęstooka sieć kamer, dronów szpiegowskich i inwigilacji satelitarnej, atmosfera nasycona transparentnością, gdzie prywatne życie poświęcono na ołtarzu bezpieczeństwa i wartości rozrywkowych”.
„Głupota” jest też powieścią o pisaniu i byciu twórcą, twórczynią, a również o tym, co dzieje się z literaturą czy w ogóle ze sztuką, gdy staje się narzędziem odwetu, zazdrości (nie tylko twórczej) i indywidualnej zemsty. Przy czym autor nie obawia się pokazywać w krzywym zwierciadle środowiska tzw. bohemy artystycznej z jej zadufaniem; poczuciem, że artysta może więcej niż zwykły człowiek i że nie grożą mu za to żadne konsekwencje (duża pomyłka – Aki przekona się o tym na własnej skórze i nie tylko on). W podobnie krzywym zwierciadle autor ukazuje relacje – nawet jeśli nazywa się je miłością, więcej mają wspólnego z chwilowym kaprysem, przelotnym pożądaniem, przygodą czy emocjonalnym uzależnieniem. Bohaterowie i bohaterki – w większości – po prostu używają się nawzajem. Ci lepiej umiejący manipulować – nie wahają się wykorzystywać innych do własnych egoistycznych, choć zwykle górnolotnie określanych celów.
Tytułowa „Głupota” jawi się więc tutaj jako jedna z dość możliwych przyszłości i jest to gorzka refleksja. Skoro więc „teraźniejszość jest przyszłością przeszłości” – jaką przyszłość sobie przygotowujemy? To tylko jedno z pytań, jakie zostają w czytelniku.
Olga Szelc
Za egzemplarz książki dziękuję jej tłumaczowi Jackowi Godkowi.
Publikację przygotowało Wydawnictwo Marpress przy wsparciu Icelandic Literature Center.




