„Planowany strajk islandzkich kontrolerów ruchu lotniczego może mieć poważne skutki gospodarcze” – ostrzega Sigríður Margrét Oddsdóttir, dyrektorka generalna Konfederacji Przemysłu Islandzkiego (Samtök atvinnulífsins). Jej zdaniem przedstawiciele tej grupy zawodowej „uważają się za wyłączonych z zasad obowiązujących inne związki zawodowe”, które w ostatnich miesiącach zawierały umowy płacowe mające na celu utrzymanie stabilności gospodarczej.
„Strajki kontrolerów lotów stały się już niemal rutyną – niezależnie od pandemii, klęsk żywiołowych czy bankructw islandzkich linii lotniczych, ich stanowisko przy stole negocjacyjnym się nie zmienia” – napisała Sigríður Margrét w komentarzu opublikowanym na portalu Vísir.
Związek zawodowy kontrolerów, Félag íslenskra flugumferðarstjóra, ogłosił pięć fal strajków, z których pierwszy ma rozpocząć się w niedzielę o godzinie 22:00. Spór pomiędzy związkowcami a organizacją pracodawców został skierowany do mediatora państwowego jeszcze w kwietniu, ale od tamtej pory nie osiągnięto porozumienia. Kontrolerzy pozostają bez nowej umowy zbiorowej od początku roku, a żadne rozmowy nie są obecnie zaplanowane.
Przewodniczący związku, Arnar Hjálmsson, powiedział w rozmowie z radiem Bylgjan, że pracownicy domagają się podwyżek odpowiadających ogólnemu wzrostowi wynagrodzeń w kraju.
Tymczasem Sigríður Margrét podkreśla, że Konfederacja Przemysłu otrzymała jasne instrukcje – nie może zgodzić się na wzrost płac wyższy niż w innych branżach.
„Celem obowiązujących układów zbiorowych w całej gospodarce było utrzymanie stabilności ekonomicznej, ale kontrolerzy lotów uważają, że są z tego wyłączeni – ponieważ mogą sparaliżować komunikację lotniczą do, z i nad Islandią” – stwierdziła.
Zdaniem przedstawicielki organizacji pracodawców, mimo że kontrolerów lotów jest stosunkowo mało, jeden dzień strajku może kosztować islandzką gospodarkę nawet 1,5 miliarda koron. Straty obejmują nie tylko spadek wpływów z turystyki, ale też pogorszenie wizerunku Islandii i osłabienie wiarygodności jej systemu kontroli ruchu lotniczego.
„Działania kontrolerów uderzą w zwykłych ludzi, w firmy turystyczne i eksporterów, na których opiera się nasz dobrobyt” – dodała Sigríður Margrét.




