Premier Kristrún Frostadóttir uważa, że Islandia może wnieść większy wkład w sprawy bezpieczeństwa, przekazując fundusze na rzecz NATO i udostępniając swoje terytorium sojusznikom, zamiast tworzyć własną armię. Jak podkreśla, taki model współpracy przynosi więcej korzyści niż budowanie sił zbrojnych od podstaw.
Podczas debaty na Forum Arktycznym (Arctic Circle), które odbywa się w Reykjavíku już po raz jedenasty, Kristrún stwierdziła, że nie spodziewa się, aby Islandia utworzyła armię „za jej życia”.
Dziennikarka norweskiego portalu High North News, Trine Jonassen, zapytała premierkę, czy rzeczywiście trwają dyskusje nad powołaniem islandzkich sił zbrojnych. Kristrún odpowiedziała, że słyszała o takich pomysłach, lecz nie odzwierciedlają one planów ani priorytetów obecnego rządu.
„Choć nie mogę mówić w imieniu wszystkich Islandczyków – myślę, że wszyscy jesteśmy zadowoleni z obecnego stanu rzeczy, jeśli chodzi o naszą obecność w strukturach obronnych i poziom bezpieczeństwa. Rząd również jest takiego zdania” – powiedziała Kristrún.
Dodała, że istnieją inne sposoby, dzięki którym Islandia może wzmocnić swój wkład w bezpieczeństwo międzynarodowe.
„Uważam, że możemy zrobić więcej poprzez finansowanie – czy to NATO, czy innych struktur – oraz poprzez wzmocnienie naszej pozycji jako kraju o strategicznym znaczeniu wojskowym i jako państwa-gospodarza. To przyniesie więcej pożytku niż przekształcanie całej gospodarki kraju liczącego czterysta tysięcy mieszkańców wokół idei tworzenia armii” – stwierdziła pani premier.
Według niej inne państwa dobrze rozumieją tę islandzką perspektywę i respektują jej odmienność.
„Oczywiście nie wszystko zależy ode mnie. Mam nadzieję, że nie będę pełnić tej funkcji do końca moich dni, ale mimo to sądzę, że nie zobaczymy czegoś takiego jak islandzkie wojsko za mojego życia. Czas pokaże” – dodała Kristrún Frostadóttir.




