Stefán Árni Pálsson zaprosił legendy reprezentacji narodowej Islandii Þórę Björg i Ásthildur Helgadóttir do programu Besta sætið, podcastu sportowej redakcji Sýn, aby omówić pierwszy mecz islandzkiej kadry na Mistrzostwach Europy w Szwajcarii.
Islandzka drużyna przegrała wczoraj wieczorem 0:1 z Finlandią – zespołem, który przed turniejem uchodził za najsłabszy w grupie Islandii.
W meczu doszło do kontrowersyjnej sytuacji – Hildur Antonsdóttir otrzymała dwie żółte kartki, co poskutkowało czerwoną. Sędzia pokazał drugą żółtą kartkę po przewinieniu, które nie wszystkim wydało się oczywiste. W wyniku zamieszania ani kibice, ani zawodniczki nie wiedziały, co się właściwie dzieje.
„Tak naprawdę nikt nie wie, co się stało” – powiedział komentator Einar Örn Jónsson, komentując moment pokazania czerwonej kartki. Decyzji o dwóch żółtych kartkach nie można już cofnąć – można to zrobić jedynie w przypadku bezpośredniej czerwonej kartki.
Zarówno islandzcy kibice, jak i zawodniczki oraz sztab trenerski byli wyraźnie zdegustowani tą decyzją.
Selekcjoner reprezentacji Þorsteinn Halldórsson mimo wszystko był zadowolony z gry swoich podopiecznych, ale Þóra i Ásthildur już nie.
Większość obserwatorów zgadza się też, że islandzka drużyna nie miała najlepszego dnia, a przez ostatnie trzydzieści minut grała w dziesiątkę przeciwko jedenastu rywalkom, co dodatkowo utrudniło sytuację na boisku.
„To była bolesna porażka w pierwszym meczu” – powiedział Stefán Árni.
„Tak, szczególnie z uwagi na sposób, w jaki do niej doszło. Oczekiwania były ogromne, więc ta przegrana naprawdę zabolała” – podkreśliła Þóra.
„Podkreślaliśmy przed meczem, że niezwykle ważne będzie wygrać to pierwsze spotkanie. Właśnie z tym zespołem, w tym konkretnym meczu – to po prostu trzeba było wygrać. Niestety zagrałyśmy zbyt słabo” – stwierdziła Ásthildur.
„Od pierwszej minuty fińska drużyna była po prostu lepsza od nas. Lepiej zorganizowana i odważniejsza” – powiedziała Þóra. Uznała ona za naturalne, że zawodniczki islandzkiej drużyny były trochę zestresowane w pierwszych dziesięciu minutach. „Ale potem w ogóle się z tego nie otrząsnęły” – dodała.
„Naprawdę trudno mi było dostrzec dziś jakiś plan w ich grze. Widziałam, jak Ingibjörg Sigurðardóttir udzieliła po meczu wywiadu i trzy razy powiedziała, że miały plan. Ja go nie widziałam i właściwie chciałabym, żeby ktoś go przedstawił. To wyglądało na kompletny chaos” – podkreśliła Þóra.




