Dekret prezydenta USA Donalda Trumpa w sprawie ceł na przesyłki pocztowe wywołał zamieszanie w systemach pocztowych na całym świecie, także w Islandii. Aż połowa tamtejszych przesyłek trafia właśnie do Stanów Zjednoczonych.
Nowe przepisy obniżają próg wartości paczki objętej cłem z wcześniejszych 800 do 100 dolarów. Problemem dla operatorów nie jest jednak sama opłata, lecz to, że amerykańskie władze oczekują od zagranicznych firm pocztowych poboru należności i przekazywania ich do USA.
„To naprawdę dziwne, że mamy ściągać cła w imieniu Stanów Zjednoczonych” – skomentowała Þórhildur Ólöf Helgadóttir, dyrektor generalna Íslandspóstur.
Dotąd przyjętą praktyką było to, że odprawą celną i poborem opłat zajmował się operator w kraju, do którego trafiała przesyłka. Tak właśnie Íslandspóstur rozlicza paczki docierające na Islandię.
„To wyjątkowa sytuacja. Odpowiedzialność została nagle przerzucona i wszystkie kraje muszą teraz dokonywać odpraw celnych na potrzeby Stanów Zjednoczonych” – dodała Þórhildur.
Z tego względu poczty w krajach nordyckich zapowiedziały, że od soboty, gdy nowe zasady wejdą w życie, wstrzymają nadawanie paczek do USA.
Íslandspóstur nie ogłosił jeszcze podobnej decyzji, ale – jak zaznacza Þórhildur – nie można wykluczyć takiego scenariusza. Spółka prowadzi intensywne rozmowy z innymi operatorami na świecie w poszukiwaniu rozwiązania.
Ponieważ niemal połowa wszystkich zagranicznych przesyłek z Islandii kierowana jest do Stanów Zjednoczonych, sytuacja ma duże znaczenie zarówno dla klientów indywidualnych, jak i dla islandzkich sklepów internetowych.




