Większość w radzie gminy Fjarðabyggð w północno-wschodniej Islandii zaapelowała do krajowego rządu o rozważenie podjęcia poszukiwań złóż ropy naftowej na islandzkich wodach. Kwestia ta była już wcześniej podnoszona i nie obyło się bez kontrowersji.
Proponowany obszar poszukiwań ropy naftowej, Drekasvæði (dosłownie „strefa smoka”), znajduje się w najbardziej wysuniętym na północny wschód obszarze islandzkich wód terytorialnych. W 2012 r. Agencja Środowiska i Energii wydała pierwsze zezwolenie na badanie możliwości występowania ropy naftowej na tym obszarze, które zostało formalnie podpisane na początku 2013 roku.
Od tego czasu wszystkie wydane licencje zostały zwrócone lub cofnięte. Ostatnia z nich została unieważniona w 2018 r., ponieważ agencja uznała, że firma Eykon nie miała ani technologicznych, ani finansowych możliwości do przeprowadzenia takich badań.
Jak donosi wschodnioislandzki serwis informacyjny Austurfrétt, większość radnych z Fjarðabyggð na niedawnym spotkaniu głosowała za zachęceniem rządu krajowego do ponownego rozważenia tej kwestii. Powołują się oni w szczególności na potrzebę niezależności energetycznej Islandii, a także na fakt, że Norwegia niedawno zwiększyła produkcję gazu oraz ropy i także zamierza prowadzić badania na nowych obszarach.
Przedstawiciel mniejszości w gminie, Stefán Þór Eysteinsson, wstrzymał się od głosu w tej sprawie. W protokole ze spotkania zacytowano jego wypowiedź: „Ważne jest, aby Islandia zapewniła sobie bezpieczeństwo energetyczne w przyszłości poprzez kształtowanie polityki uwzględniającej zrównoważone rozwiązania, transformację energetyczną i długoterminowe interesy społeczeństwa”.
Jakakolwiek formalna decyzja rządu w tej sprawie może zapaść dopiero za kilka lat.




