Dwóch młodych Islandczyków zostało zatrzymanych pod zarzutem sprzedaży setkom nastolatków fałszywych „dowodów tożsamości”, poprzez zmianę wyglądu ich strony Ísland.is. Jak jednak podkreśla dyrektorka projektu Stafrænt Ísland, sama strona pozostała bezpieczna – mężczyźni jedynie zmodyfikowali sposób jej wyświetlania.
Zatrzymania przeprowadzono w Reykjavíku. Według policji podejrzani mieli oferować niepełnoletnim możliwość „podrobienia” wieku poprzez edycję numeru identyfikacyjnego (kennitala) na stronie „Mínar síður” – czyli „Moje strony” w serwisie Ísland.is. Zmiana odbywała się w ustawieniach przeglądarki, dzięki czemu na ekranie wyglądało, jakby użytkownik był już pełnoletni i mógł kupować alkohol.
Za usługę młodzi mężczyźni – sami jeszcze poniżej dwudziestki – pobierali od 5 do 10 tysięcy islandzkich koron. Jak ustaliła redakcja RÚV, podobne sztuczki oferowali też użytkownikom serwisu genealogicznego Íslendingabók, również za opłatą.
Birna Íris Jónsdóttir, dyrektorka Stafrænt Ísland, zapewnia, że nie doszło do włamania ani ingerencji w bazę danych. „Nasze systemy są bezpieczne. Wszystko wskazuje na to, że ci ludzie po prostu zmieniali wygląd strony w przeglądarce. Nie włamali się do Ísland.is” – podkreśliła.
Birna przypomina też, że sama strona „Mínar síður” nie stanowi ważnego dokumentu tożsamości. „Prawdziwy cyfrowy identyfikator znajduje się w aplikacji Ísland.is. To tam znajduje się kod QR, który odnawia się co minutę, zapewniając bezpieczeństwo danych” – wyjaśniła.
Jesienią wprowadzono zmianę w systemie cyfrowych identyfikatorów – są one już dostępne wyłącznie przez Ísland.is, a nie w aplikacjach portfeli elektronicznych, które były podatne na manipulacje. Dyrektorka apeluje, aby sprzedawcy, ochroniarze i inne osoby weryfikujące tożsamość zawsze skanowały kod w aplikacji Ísland.is, zamiast ufać samemu zrzutowi ekranu czy wyglądowi strony.




