Młode maskonury często lecą w stronę miejskich świateł lub dają się porwać wiatrowi i gubią wśród zabudowań. Zdaniem biologa z Południowo-Islandzkiego Instytutu Przyrodniczego, mieszkanka dzielnicy Vesturbær w Reykjavíku zareagowała wzorowo, odnosząc jednego z nich do morza po tym, jak znalazła go na ulicy.
Guðrún Mira Ragnarsdóttir wracała nocą do domu, gdy niespodziewanie natknęła się na małego maskonura. „Podniosłam go, bo myślałam, że jest ranny. Na początku nawet się nie zorientowałam, że to młody maskonur” – wspomniała.
Zadzwoniła do weterynarza, ale usłyszała, że nie ma on jak pomóc. Zdecydowała więc, że zaniesie go nad morze. „Był pełen energii i wyglądał na zdrowego” – powiedziała.
Biolog Erpur Snær Hansen tłumaczy, że młode z fiordu Kollafjörður często lecą w stronę świateł miasta, przylatują nad jezioro Tjörnin, a czasem po prostu zostają zniesione wiatrem na ląd w trakcie nauki latania.
„Biedactwa jeszcze do końca nie ogarniają, jak działa świat” – powiedział.
Jeśli ktoś znajdzie takiego ptaka w mieście, najlepiej włożyć go do pudełka wyłożonego na przykład suchą trawą i dopilnować, aby było mu ciepło. Potem trzeba wypuścić go nad morzem, podrzucając pod wiatr tak, aby wylądował w wodzie.
„Chyba że pogoda jest fatalna, a wiatr bardzo silny – wtedy lepiej poczekać. Ale generalnie im szybciej zwrócimy maskonura naturze, tym lepiej”.




