Harpa Marín Þórarinsdóttir i Páll Steinar Sigurbjörnsson powitali w poniedziałek na świecie swoje trzecie dziecko – w niezwykłych okolicznościach, ponieważ ich syn urodził się w jadącym samochodzie, w samym środku tunelu Hvalfjörður.
„Nie tak to sobie wyobrażaliśmy” – powiedział Páll Steinar w rozmowie z mbl.is.
Para, mieszkająca w Mosfellsbær, zdecydowała się na poród w Szpitalu Rejonowym w Akranes, ponieważ droga tam zajmuje mniej więcej tyle samo czasu co do Narodowego Szpitala Uniwersyteckiego w Reykjavíku. W poniedziałek rano ruszyli do Akranes.
„Położna stwierdziła, że prawdopodobnie nie będzie konieczności podawania wielu środków wywołujących poród, ale poleciła nam zrobić sobie mały spacer po Akranes, żeby zobaczyć, czy coś się będzie działo” – powiedział Páll Steinar. Gdy już wrócili do domu w Mosfellsbær, zaczęły się skurcze. Zadzwonili do szpitala, gdzie powiedziano im, że mogą przyjechać, jednak wkrótce skurcze całkowicie ustały.
„Około piątej po prostu siedzieliśmy przy kuchennym stole i graliśmy w grę planszową. Nasz starszy syn był z opiekunką, a dziadkom już powiedziałem, że to pewnie jeszcze potrwa” – opowiadał Páll Steinar.
Około 17:00 Harpa przyjęła kolejną tabletkę na wywołanie porodu, a Páll następny spacer. Kiedy stali już w przedpokoju i zakładali buty, Harpie odeszły wody. Natychmiast skontaktowali się ze szpitalem i szybko wsiedli do samochodu. Gdy tylko ruszyli, zaczął się poród.
„Kiedy wjeżdżałem do tunelu, zadzwoniłem do szpitala, żeby poinformować, że ktoś musi być gotowy nas przyjąć, bo wszystko wskazuje na to, że poród nastąpi bardzo szybko. Położna była na linii przez cały czas, kiedy jechaliśmy przez tunel. Moja żona miała już silne skurcze i nagle poczuła, że dziecko wychodzi na świat” – powiedział Páll Steinar.
„Położna zasugerowała, że dobrze było by jeszcze poczekać, ale w tym momencie spojrzałem w dół i zobaczyłem główkę dziecka. Prawą ręką podtrzymałem główkę, a lewą próbowałem utrzymać kierownicę. Za chwilę urodził się nasz synek. Żona wzięła go ode mnie i przytuliła. Od razu zapłakał”.
Chłopiec urodził się o 18:01, zaledwie pół godziny po odejściu wód płodowych. „To nie tak miało być” – powiedział Páll Steinar, ale dodał, że wszyscy czują się dobrze. „To było trochę surrealistyczne, ale gdy zaczął płakać, uspokoiliśmy się. W takich chwilach działa już po prostu instynkt”.
Z Akranes wysłano karetkę, ale rodzice z dzieckiem sami dojechali do szpitala. „Nie polecamy nikomu rodzić w tunelu, a tym bardziej w jadącym samochodzie. Teraz może się to wydawać fajną historią, ale zdecydowanie polecamy rodzić w szpitalu” – podsumował szczęśliwy ojciec.




