Na islandzkich wybrzeżach we wrześniu znaleziono już sześć martwych waleni. Naukowcy nie wiedzą jeszcze, co jest przyczyną ich śmierci, ale sprawdzają m.in., czy zwierzęta mogły zostać zakażone ptasią grypą.
Kilka dni temu na plażę koło Flateyri (region Vestfirðir) morze wyrzuciło martwego walenia z rodzaju butlogłowów. To już szósty przypadek w tym miesiącu. Biolodzy pobrali próbki do badań przy Önundarfjörður, gdzie zwierzę leżało od kilku dni w stanie znacznego rozkładu. Bezpośrednia przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana – często jednak kluczowe wskazówki udaje się znaleźć w żołądku lub pysku zwierzęcia.
We wrześniu martwe walenie znaleziono w pięciu różnych miejscach na Islandii. U wybrzeży Eyjafjörður padł humbak, a pozostałe pięć przypadków dotyczy butlogłowów. Dwa znaleziono przy Öxarfjörður, jednego na północ od Húsavíku, kolejnego przy Ennishöfði na Ströndum, a ostatniego właśnie w pobliżu Flateyri. Dla porównania, w skali roku zwykle odnotowuje się od pięciu do dziesięciu takich przypadków, dlatego liczba znalezisk tylko we wrześniu jest wyjątkowo duża.
Próbki trafiają do stacji badawczej Uniwersytetu Islandzkiego w Keldum, gdzie specjaliści analizują, czy zwierzęta mogły być zakażone chorobami – w tym ptasią grypą. Wirus ten był już wcześniej wykrywany u morskich ssaków, np. u fok, ale nigdy dotąd na islandzkich wybrzeżach.
Ostateczne wyniki badań mają być znane za około dwa tygodnie. Wtedy będzie można ustalić, czy za śmiercią waleni stoją choroby, zanieczyszczenie hałasem, nieszczęśliwe wypadki czy zupełnie inne przyczyny.




