Klacz o imieniu Atorka padła, osierocając czterotygodniowego źrebaka, Tígulla, który po jej śmierci zaczął słabnąć. W pobliskim gospodarstwie inna klacz – Hermína – straciła swoje źrebię podczas porodu.
Postanowiono zapoznać je ze sobą, a między Hermíną a Tígullem szybko zrodziła się piękna więź.
Alma Gulla Matthíasdóttir, rolniczka z Traðarás w Vestur-Landeyjar, zajmuje się ujeżdżaniem koni oraz prowadzi małą hodowlę wspólnie z mężem, Brynjarem Helgim Magnússonem. Atorka, którą nazywano często Orkubolti – czyli „kula energii” – zginęła pod koniec czerwca w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
„Konie były wtedy w zagrodzie z ogierem i inną klaczą, która zaczęła się nim trochę opiekować. Tak jakby znalazł sobie nową opiekunkę, za którą mógł chodzić” – powiedziała Alma. Tą klaczą była Von ze stadniny Móeiðarhvoll, która miała własne źrebię i musiała karmić dwa źrebaki.
„Zabrałam wszystkie konie do siebie, żeby sprawdzić, czy to się uda. Niestety z czasem okazało się, że Von zawsze najpierw karmiła swoje źrebię, a Tígull musiał czekać i dostawał za mało mleka” – opowiadała dalej Alma.
„Próbowałam nauczyć go korzystanie z mleka innych klaczy. To była męcząca praca – mnóstwo wysiłku i brak snu” – dodała.
Sprawa była pilna – źrebię potrzebuje mleka matki, aby prawidłowo się rozwijać, szczególnie jeśli chodzi o wzrost i mineralizację kości. „W ciągu dwóch tygodni zaczął wyraźnie słabnąć. Zaczęłam tracić nadzieję i nie wiedziałam, co dalej robić. Pozostawało już tylko karmienie butelką” – wyjaśniła Alma.
Niecałe trzy tygodnie temu pojawiła się nowa szansa. „W poniedziałkowy poranek zobaczyłam na Facebooku ogłoszenie – klacz z okolicy straciła źrebię. Zadzwoniłam do hodowców i zapytałam, czy moglibyśmy spróbować poznać tę klacz z moim źrebięciem. Coś mi mówiło, że to może się udać” – wspomniała.
Pojechała więc po Hermínę do Köldukinn. „Nie była złośliwa wobec Tígulla, ale nie pozwalała mu ssać mleka bez asysty – za każdym razem musieliśmy ją trzymać. Okazywała mu pewną sympatię i zachowywała się w sposób, który dawał nadzieję” – stwierdziła Alma.
„Po około dwóch tygodniach – coś zaskoczyło. Tígull zaczął samodzielnie ssać mleko swojej zastępczej mamy i stawał się coraz silniejszy” – wyznała z ulgą.
Alma z podziwem obserwuje więź między końmi. „Wychowuje go, czasem karci, dba o niego jak o własne źrebię. To niesamowite, móc to obserwować” – wyznała. „Tígull znów zaczął biegać i brykać. Zanim pojawiła się Hermína, nie miał siły i właściwie tylko leżał” – dodała.
„Teraz trzeba mieć nadzieję, że ich relacja będzie się dalej pięknie rozwijać” – podsumowała.




