Natrętne owce na Flateyri uprzykrzają życie mieszkańcom. Jeden z nich mówi, że nie da się dekorować nagrobków letnimi kwiatami, bo i tak zostaną zjedzone do gołej ziemi.
Mieszkańcy Flateyri są już bardzo zmęczeni tym problemem. Przez ostatnie trzy lata ludzie musieli latem znosić obecność owiec. Guðmundur Björgvinsson, mieszkaniec miejscowości, opowiadał rok temu w rozmowie z RÚV, jak męczące jest zaczynanie każdego dnia od przepędzania zwierząt. Niewiele się od tego czasu zmieniło.
Mówi, że owce kręcą się po całym miasteczku, zostawiają odchody, zjadają kwiaty i depczą groby na cmentarzu. „To już trzecie lato, gdy ogrodzenie nie działa” –powiedział Guðmundur.
Powodem jest to, że powyżej miejscowości trwają prace nad zaporami przeciwlawinowymi i nie da się zamknąć ogrodzenia. Páll Brynjar Pálsson, brygadzista z gminy Ísafjarðarbær, informuje, że trwa montaż nowej konstrukcji. Nie potrafi jednak powiedzieć, kiedy dokładnie będzie gotowa – może za kilka dni, a może za kilka tygodni.
Guðmundur ma nadzieję, że nowe ogrodzenie będzie skuteczniejsze, bo ma już dość pobudek o świcie i rozpoczynania dnia od przeganiania owiec. „Gdzieś o piątej rano można się spodziewać, że zaczną beczeć w ogrodzie” – stwierdził Guðmundur.
Potrzebne byłoby także zamontowanie bramy, aby maszyny mogły wjeżdżać na teren, a owce pozostawały na pastwisku. „To frustrujące, kiedy nie da się utrzymać porządku i cieszyć się widokiem kwiatów, bo są zjadane do ostatniego płatka”.




