W Kársnes tylko w marcu zaginęły już cztery koty domowe. Powstały obawy, że mogły zostać wywiezione do innej gminy. Sprawa zniknięć była szeroko omawiana w grupach na Facebooku Björgum dýrum í neyð i Kársnesið okkar.
Arndís Björg Sigurgeirsdóttir, mieszkanka Kársnes i była przewodnicząca organizacji zajmującej się ochroną zwierząt, Villikettir, twierdzi, że nie ma żadnych wątpliwości co do tego, co się stało.
„Najgorsze w tym wszystkim jest to – i nie wiem, czy sprawca zdaje sobie z tego sprawę – że gdy zabierzesz kota i umieścisz go w zupełnie nowym środowisku, powoduje to u niego ogromny stres. Koty są zwierzętami przyzwyczajonymi do rutyny, trzymają się swoich zwyczajów i bardzo rzadko się oddalają” – powiedziała w rozmowie z mbl.is.
Przyznała ona również, że koty czasem mogą przypadkowo wskoczyć do jakiegoś pojazdu i znaleźć się daleko od domu, ale uważa, że w tym przypadku jest to mało prawdopodobne. „Tylko w marcu nagle zniknęły cztery koty z Kársnes. Uważam, że niestety ktoś je po prostu zabrał i wywiózł w inne miejsce” – powiedziała.
Arndís wyraziła wdzięczność za zaangażowanie wielu osób w poszukiwania. Jeden z zaginionych kotów, Gómez, został niedawno zauważony w miasteczku Þorlákshöfn, a następnie odebrany przez właściciela.
Pozostałe trzy koty – Tígul, Matthildur i Góa – wciąż nie zostały odnalezione, pomimo intensywnych poszukiwań w Kársnes i poza nim.
Właściciel Gómeza, Þröstur Jónasson, był w drodze do Þorlákshöfn, gdy skontaktowali się z nim dziennikarze z portalu mbl.is, aby porozmawiać o sytuacji.
„Otrzymałem zdjęcia od co najmniej dwóch osób z Þorlákshöfn i to na pewno mój kot. Ma charakterystyczną obrożę i łatwo go rozpoznać. Na Facebooku Þröstur zwrócił się bezpośrednio do osoby odpowiedzialnej za zniknięcia: „Wyrządzasz mnie i mojej rodzinie ogromną krzywdę. Spędziliśmy niezliczone godziny na poszukiwaniach, nie mogliśmy spać, ciągle się martwiliśmy. Mam nadzieję, że nasze cierpienie dało ci satysfakcję. Jeśli masz choć odrobinę honoru, powiedz innym właścicielom, gdzie są ich koty”.




