Mężczyzna podejrzany o pozbawienie wolności turysty został uznany za niebezpiecznego dla siebie i otoczenia.
Prawniczka przetrzymywanego w areszcie tymczasowym podejrzanego, oskarża system wymiaru sprawiedliwości o nadużycie. Wcześniej ostrzegano, że podejrzany stanowi zagrożenie zarówno dla siebie, jak i dla innych.
Podejrzany przetrzymywał turystę w prywatnym mieszkaniu przy ulicy Hverfisgata. Poszkodowany po kilku godzinach przetrzymywania go w tym mieszkaniu sam wezwał policję.
Na miejsce przybyła jednostka specjalna Komendanta Głównego Policji oraz funkcjonariusze stołecznej komendy. Na czas operacji uwolnienia przetrzymywanego zablokowano okoliczne ulice – Hverfisgata, Lindargata, Vitastígur i Klapparstígur.
Czterdziestoletni sprawca został zatrzymany na cztery tygodnie w areszcie tymczasowym ze względu na dobro publiczne. Jest podejrzany o pozbawienie wolności i nielegalne posiadanie broni.
Ásmundur Rúnar Gylfason, zastępca komendanta stołecznej policji, poinformował, że śledztwo jest na wczesnym etapie. Nie ujawniono, gdzie dokładnie przebywa zatrzymany. Jak wiadomo, w islandzkich więzieniach brakuje miejsc.
Eva Hauksdóttir, prawniczka podejrzanego, twierdzi, że ujawnione dotąd informacje nie uzasadniają aresztu tymczasowego. „Można by ewentualnie rozważyć przymusową hospitalizację na oddziale psychiatrycznym. Ale areszt tymczasowy to nie to samo, co odosobnienie w zakładzie zamkniętym” – powiedziała.
Podejrzany od dawna dopuszczał się przestępstw i był wielokrotnie uznawany za niebezpiecznego. Władze więzienne od początku zwracały uwagę, że potrzebuje specjalistycznego wsparcia – zmaga się z wieloma problemami, w tym uzależnieniami i niepełnosprawnością intelektualną.
W przeszłości był już skazywany na kary więzienia za liczne i poważne przestępstwa z użyciem przemocy. Ostatnio odsiadywał pięcioletni wyrok za gwałt i ciężkie pobicie. Został zwolniony jesienią. O tym, że jego kara dobiegła końca informowano wówczas trzy ministerstwa i władze Reykjavíku.
Guðmundur Ingi Þóroddsson, przewodniczący grupy Afstaða działającej na rzecz więźniów, powiedział, że ostrzeżenia dotyczące tego mężczyzny zostały wydane na długo przed jego zwolnieniem. „Przygotowywaliśmy się na to, ale nie mamy żadnego systemu, który pozwoliłby rozwiązać ten problem” – powiedział. „Ten człowiek nie wyzdrowieje z dnia na dzień. Potrzebuje skutecznej pomocy, a nie izolacji”.
Mężczyzna ten jest psychicznie chory, a jego przypadek jest już trzecim głośnym incydentem, w którym systemy publiczne nie zareagowały na znane zagrożenia – zabójstwo matki w Breiðholt, podwójne zabójstwo w Neskaupstaður i teraz to – wszystkie te zdarzenia odbyły się z udziałem osób, o których było wiadomo, że stanowią zagrożenie.
Przedstawiciele rządu twierdzą, że trwają prace nad stworzeniem odpowiednich placówek dla osób wysokiego ryzyka. Pierwsze działania obejmą utworzenie nowych zasobów w szpitalu psychiatrycznym Kleppur w Reykjaviku.




