Rosyjska armia od lat instaluje na dnie mórz północnych sieć czujników, mających monitorować ruchy okrętów państw NATO. Jak ujawnili dziennikarze śledczy z kilku europejskich redakcji, system został zbudowany z wykorzystaniem technologii pochodzącej ze Szwecji i innych krajów zachodnich.
Według ustaleń śledztwa, sieć składa się z tysięcy kilometrów podmorskich kabli, które łączą czujniki rozmieszczone pod Morzem Barentsa. Celem systemu jest ochrona rosyjskich okrętów podwodnych przenoszących broń nuklearną, patrolujących wody północnych mórz, oraz uniemożliwienie NATO ich śledzenia.
Rozwiązanie przypomina system obserwacyjny Sojuszu Północnoatlantyckiego, który przebiega od Grenlandii przez Islandię, aż po Wielką Brytanię, i służy do monitorowania rosyjskiej aktywności podwodnej.
Sprzęt i czujniki użyte przy budowie rosyjskiego systemu zakupiono za pośrednictwem Mostrello, spółki fasadowej zarejestrowanej na Cyprze. Jej właściciel jest powiązany z rosyjskim wojskiem i służbami specjalnymi. Dzięki pośrednictwu fikcyjnych firm Rosjanie mieli omijać sankcje gospodarcze nałożone po inwazji na Ukrainę.
Elementy systemu pochodziły m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Szwecji, Norwegii, Niemiec, Kanady, Japonii i innych państw.
Wspólne śledztwo kilku europejskich redakcji – w tym szwedzkiej telewizji SVT, francuskiego Le Monde i niemieckiej NDR – ujawniło lokalizację urządzeń, które ciągną się od rejonu Murmańska na północ, wzdłuż Morza Barentsa.
Dziennikarze odkryli również, że po ukończeniu budowy systemu spółka Mostrello nadal kupowała zachodni sprzęt elektroniczny i przemycała go do Rosji.
We wrześniu tego roku sąd we Frankfurcie skazał obywatela Kirgistanu i Rosji na prawie pięć lat więzienia za współpracę z Mostrello i łamanie sankcji Unii Europejskiej. Wskazówka w tej sprawie miała pochodzić od amerykańskiej agencji wywiadowczej CIA.




