Jak donosi RÚV, minister spraw zagranicznych Rosji twierdzi, że NATO i Unia Europejska wypowiedziały Rosji faktyczną wojnę poprzez Ukrainę. Podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych tzw. krajów G20 Ławrow powiedział również, że to Zachód jest odpowiedzialny za inwazję Rosji na Ukrainę.
Według rosyjskiej agencji informacyjnej TASS, Ławrow argumentował również, że neoimperializm Zachodu podsyca globalne niepokoje i konflikty. Odniósł się on również do kampanii wojskowej Izraela w Strefie Gazy jako dowodu tego neoimperializmu. Rosyjscy przywódcy mówiąc o „podstawowych przyczynach” wojny, mają na myśli swoje żądania wykluczenia krajów Europy Wschodniej z NATO.
Dmitrij Pieskow, rzecznik Putina, już wcześniej wypowiadał się w podobnym tonie. We wrześniu stwierdził, że oczywiste jest, iż Rosja znajduje się w stanie wojny z NATO. Poparcie wielu krajów NATO jest równoznaczne z tym, że sojusz ten znajduje się w stanie wojny z Rosją. To jego wypowiedź po tym, jak Rosja wysłała 21 dronów do polskiej przestrzeni powietrznej.
Od tego czasu miało miejsce kilka podobnych incydentów. Rosja wysłała samoloty wojskowe do przestrzeni powietrznej Estonii, a wczoraj samoloty wojskowe i bombowce wleciały do przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych nad Alaską. Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) poinformowało, że rosyjskie samoloty wojskowe pozostały w międzynarodowej przestrzeni powietrznej i nie wkroczyły w suwerenną przestrzeń powietrzną Stanów Zjednoczonych ani Kanady.
W następstwie wyżej wymienionych incydentów i innych przypadków, w których Rosja wysłała drony i samoloty wojskowe do przestrzeni powietrznej krajów europejskich, w NATO odbyła się dyskusja na temat tego, czy należy zacząć zestrzeliwać te statki powietrzne, zarówno drony, jak i samoloty. Do rozmów doszło na wniosek władz w Tallinnie, które powołały się na artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Tuż po zakończeniu spotkania NATO opublikowało komunikat, w którym stanowczo potępiono naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję. „Rosja ponosi pełną odpowiedzialność za działania prowadzące do eskalacji, ryzyka błędnej oceny sytuacji i zagrożenia życia” – podkreślono w oświadczeniu.
Dodano również, że „Rosja nie powinna mieć żadnych wątpliwości – NATO i jego sojusznicy, zgodnie z prawem międzynarodowym, wykorzystają wszelkie niezbędne środki – zarówno militarne, jak i niemilitarne – aby się bronić i powstrzymać wszelkie zagrożenia, niezależnie z której strony nadejdą”.
Do września, od powstania NATO w 1949 roku, artykuł 4 był w Europie stosowany tylko dwukrotnie. Oznacza to, że połowa przypadków jego użycia na kontynencie miała miejsce w tym miesiącu.
Zgodnie z artykułem 4 każde państwo członkowskie może zażądać konsultacji, jeśli uzna, że „nienaruszalność terytorium któregoś z członków, jego niezależność polityczna lub bezpieczeństwo są zagrożone”.
Po decyzji Polski sojusz ogłosił wzmocnienie obrony na wschodniej flance, aby lepiej chronić swoje granice.
Podczas wtorkowego posiedzenia Rady Północnoatlantyckiej doszło do sporu, ponieważ dyplomaci z kilku krajów, m.in. z Polski i Estonii, zażądali wydania oświadczenia, że jeśli Rosja będzie nadal wysyłać drony i/lub samoloty do przestrzeni powietrznej NATO, spotka się to z użyciem siły. Oznacza to, że drony lub samoloty zostaną zestrzelone.
Według raportu CNN, dyplomaci z krajów południowej Europy i Niemiec sprzeciwili się temu, argumentując, że może to mieć niekorzystne konsekwencje.
Alexus Grynkewich, dowódca sił amerykańskich w Europie i naczelny dowódca NATO, miał stwierdzić, że rosyjscy piloci prawdopodobnie przez pomyłkę wlecieli do estońskiej przestrzeni powietrznej na dwanaście minut. Odniósł się do braku doświadczenia i słabego wyszkolenia rosyjskich pilotów.
Ostatecznie Rada Północnoatlantycka zdecydowała się przyjąć rozwiązanie pośrednie. Przyjęto deklarację, w której stwierdzono, że państwa członkowskie NATO będą przestrzegać umów międzynarodowych, a dalsze incydenty doczekają się odpowiedniej reakcji.
Wcześniej prezydent USA Donald Trump powiedział, że jego zdaniem kraje europejskie powinny zestrzelić rosyjskie samoloty, które wkroczyły w ich przestrzeń powietrzną. Zapytany, czy w takim przypadku Stany Zjednoczone staną po stronie swoich sojuszników, Trump odpowiedział „być może” i że zależy to od okoliczności.




