Krótkometrażowy film dokumentalny „Fjallferð” (Górska wędrówka) powstał jesienią 2024 roku w Landmannaafréttur, rozległym górskim obszarze w południowej Islandii. Trzech młodych amerykańskich filmowców – Jesse Smolan, Josh Fairmont i Ollie Smith – skontaktowało się z islandzkim fotografem Ragnarem Axelssonem (RAX-em) i otrzymało zgodę, aby towarzyszyć pasterzom podczas corocznego spędu owiec z gór.
Szesnastominutowy dokument oddaje ducha i atmosferę wielowiekowej tradycji, łącząc wywiady i ujęcia z samego spędu. Twórcy skupili się na młodszym pokoleniu hodowców oraz na tych, którzy uczestniczą w tej pracy od dzieciństwa.
Film miał premierę podczas tegorocznego Reykjavík International Film Festival (RIFF) i został zakwalifikowany na kolejne międzynarodowe festiwale, w tym do jednego w Kalifornii, gdzie spodziewanych jest około 58 tysięcy widzów. Dokument zdobył już pierwsze nagrody na amerykańskim festiwalu filmowym.
Wśród rozmówców pojawiają się m.in. RAX, który od dziesięcioleci dokumentuje spędy w Landmannaafréttur i opublikował dwa albumy fotograficzne poświęcone temu tematowi, Kristinn Guðnason, pełniący funkcję fjallkóngura (czyli lidera spędu) od 1980 roku, Margrét Heiða Stefánsdóttir, trzydziestolatka uczestnicząca w spędzie z rodziną od dzieciństwa, oraz Ingvar P. Guðjónsson, który po raz pierwszy dołączył jako szesnastolatek i od tamtej pory bierze udział co roku.
Reżyser Jesse Smolan, absolwent Uniwersytetu Kolorado i rodowity nowojorczyk, przyznał w rozmowie z mbl.is, że pomysł na film zrodził się po dłuższym śledzeniu prac islandzkiego fotografa.
„Od dawna obserwowałem jego fotografie i w końcu napisałem do niego na Instagramie. Chciałem nakręcić dokument gdzieś na Północy – o tradycji, o społeczności, która potrafi żyć w harmonii z naturą, ale jeszcze nie wiedziałem, o czym dokładnie ma być ten film” – wspomniał Smolan.
Podczas rozmowy, która trwała kilka godzin, RAX opowiadał o swojej pracy i o islandzkich spędach owiec. „To od razu do mnie trafiło. Pomyślałem, że to idealny temat – zwłaszcza dziś, gdy ta tradycja w pewnym sensie jest zagrożona. We wrześniu wyruszyłem więc na Islandię z dwoma przyjaciółmi ze szkoły filmowej”.
Po przyjeździe filmowcy spotkali się z Ragnarem, który przedstawił ich miejscowym rolnikom. „Pod koniec rozmowy RAX powiedział, że musi lecieć do pracy na Grenlandii, więc nie dołączy do nas podczas spędu. Zostawił nam jednak współrzędne GPS do górskiej chaty pasterzy. Kiedy tam dotarliśmy, przyjęli nas jak rodzinę” – wyznał Jesse.
Reżyser wspomina pierwszy wieczór w górskiej chacie, gdy trzej obcy pojawili się z kamerami i dronem. „Zależało nam, aby uchwycić wszystko jak najlepiej, ale wiedzieliśmy, że musimy zdobyć ich zaufanie. Słyszeli tylko od RAX-a, że mogą nam zaufać. Drugiego wieczoru odłożyliśmy kamery na bok”.
Pasterze spędzali wieczory na wspólnym śpiewaniu, grze na gitarze, opowiadaniu historii i tańcu. „Po prostu dołączyliśmy do nich – śpiewaliśmy, tańczyliśmy i rozmawialiśmy do nocy. Od tego momentu wszyscy czuli się przed kamerą dużo swobodniej. Energia całkowicie się zmieniła” – powiedział. „Pomogło, że piliśmy razem. To zwykle dobry sposób, żeby naprawdę poznać ludzi” – dodał.




