Mieszkaniec Húsavíku, Örlygur Hnefill Örlygsson, realizuje film dokumentalny poświęcony wyprawie na biegun północny. Jego celem jest opowiedzenie historii dwóch najsłynniejszych odkrywców XX wieku, którzy podjęli próbę dotarcia w to ekstremalne miejsce. Obecnie Örlygur uczestniczy w piętnastodniowej ekspedycji razem z potomkami tamtych pionierów, rejestrując przebieg podróży. Dziennikarzom Vísir udało się spotkać go w Húsavíku tuż przed wyruszeniem w tę niezwykłą misję.
Sir Edmund Hillary, nowozelandzki alpinista i podróżnik, jako pierwszy człowiek zdobył szczyt Mount Everestu. Nikomu nie trzeba także przedstawiać – Neila Armstronga, pierwszego człowieka na Księżycu. O ich najsłynniejszych osiągnięciach słyszał niemal każdy, ale mało kto wie, że w 1985 roku ci dwaj pionierzy wspólnie wyruszyli na biegun północny, gdzie przeżyli wiele niezwykłych przygód.
Zapytany o kulisy filmu, Örlygur wyjaśnił, że to właśnie rodziny Hillary’ego i Armstronga powierzyły jemu oraz niewielkiemu muzeum na północy Islandii opowiedzenie tej niezwykłej historii. Neil był osobą powściągliwą, stroniącą od rozgłosu – wyprawa miała charakter prywatny. Przekazał rodzinie i kierownikowi ekspedycji, że mogą opowiedzieć o niej dopiero po jego śmierci. Teraz to Örlygurowi przypadło to zadanie, co – jak przyznał – jest dla niego ogromnym zaszczytem.
Od niemal dekady Örlygur zbiera informacje, wspomnienia i archiwalia dotyczące obu mężczyzn. Nie musiał zresztą szukać daleko – Armstrong szczególnie upodobał sobie region Þingeyjarsýsla. Podkreślił, że Armstrong cenił spokój, jaki znalazł w Húsavíku i jego okolicach. Po zdobyciu światowej sławy jako pierwszy człowiek na Księżycu, zaczął regularnie powracać do Islandii, chodził tu na ryby i silnie związał się z tym miejscem. Po jego śmierci w 2012 roku rodzina Armstronga przekazała Örlygurowi liczne pamiątki z jego prywatnej kolekcji, które mają być przechowywane i wystawiane w Húsavíku – miejscu, gdzie astronauta czuł się naprawdę dobrze.
Örlygur z dumą pokazał sprzęt wędkarski, który Neil zostawił po jednej z wielu wypraw na islandzkie rzeki. Dodał jednak, że najbardziej ceni sobie dwa emblematy załogi misji Apollo 11, przechowywane w specjalnym pudełku. Jeden z nich należał do syna Armstronga. Pasjonaci astronautyki wiedzą, że dla każdej misji projektowano osobny emblemat, a każdy uczestnik otrzymywał trzydzieści sztuk, którymi mógł dowolnie dysponować. Dziś dwa z nich znajdują się na północy Islandii.
Kiedy wydawało się, że wystawa nie może być już bardziej imponująca, Örlygur zaprezentował jej prawdziwą perłę – jak sam przyznał, cenniejszą od jego własnego domu. To bluza, którą Neil Armstrong miał na sobie podczas wyprawy na biegun. Zapytany, czy rzeczywiście została ona oznaczona jako własność astronauty, potwierdził, że tak – dla odkrywców wyprawa miała ogromne znaczenie, a każdy element odzieży i sprzętu był w ten sposób oznaczany.
Örlygur zaznaczył, że ta niezwykła opowieść o wyprawie dwóch prawdopodobnie najsłynniejszych podróżników XX wieku – wciąż niemal nieznana. W jego rękach znajdują się dziesiątki godzin archiwalnych nagrań z wyprawy przyjaciół na biegun północny. Obecnie Örlygur, wraz z Elvarem Ernem Egilssonem i Rafnarem Orri Gunnarssonem, przebywa w Arktyce z potomkami Hillary’ego i Armstronga, pracując nad filmem dokumentalnym o wyprawie z 1985 roku. Film ma pokazać nie tylko ich wielkie osiągnięcia, lecz także to, co głęboko ludzkie i osobiste. Obaj doświadczyli ogromnych sukcesów, ale i tragedii – obaj stracili córki. Doświadczyli całego spektrum emocji – od najwyższych wzlotów po najgłębsze upadki.

W drodze powrotnej z bieguna Armstrong i Hillary trafili na gwałtowne załamanie pogody i przez trzy dni byli uwięzieni w chacie w północnej Kanadzie. To właśnie wtedy zaczęli się otwierać, dzielić historiami i nawiązywać głęboką więź – o czym teraz opowiadają ich potomkowie.
Örlygur przyznaje, że możliwość zajęcia się tą historią to dla niego ogromny zaszczyt. Dodał, że pewnie dopiero na biegunie uświadomi sobie, jak wielka to sprawa – i jak wielkie mają szczęście on i jego współpracownicy, że to właśnie im dano szansę na stworzenie tego filmu.




