Manchester United zrobił kolejny, bardzo ważny krok w kierunku 19. mistrzostwa Anglii. Czerwone Diabły przegrywały z West Hamem do przerwy 2:0, ale fantastyczna druga połowa zapewniła im zwycięstwo i zwiększenia przewagi nad Arsenalem oraz Chelsea, które zremisowały swoje mecze.
Już w pierwszym sobotnim meczu Premier League na Upton Park kibice byli świadkami arcyciekawego spotkania. Dwa rzuty karne i świetna gra Hitzlspergera dały gospodarzom niespodziewane prowadzenie do przerwy. Ferguson już w przerwie zdjął z boiska Evrę wprowadzając Javiera Hernandeza, a niedługo później siłę ataku United zwiększył Berbatov. Największy wpływ na przebieg meczu miał jednak grający od pierwszych minut Wayne Rooney. Od 65. do 79. minuty Anglik trzykrotnie pokonywał bramkarza gospodarzy, a drugi gol był jego setnym strzelonym na boiskach Premier League. Złamanych graczy West Hamu dobił jeszcze Hernandez pieczętując zwycięstwo w końcówce.
Zaangażowane w walkę o utrzymanie Birmingham podejmowało dziś na własnym terenie ósmy w tabeli Bolton. Już w czwartej minucie Phillips dał gospodarzom prowadzenie strzałem z 15 metrów, a po godzinie gry w podobny sposób podwyższył Gardner. Spisujący się fantastycznie w pierwszej połowie sezonu Bolton potrafił odpowiedzieć jednym trafieniem Elmandera. Nerwowa końcówka nie przyniosła zmian w wyniku, mimo że do ostatniej minuty Kłusaki starały się wyrównać. Nawet w doliczonym czasie gry bliski szczęścia był Gary Cahill jednak ostatecznie to gospodarze zainkasowali niezwykle ważne 3 punkty.
W 193. ligowym starciu Aston Villi i Evertonu (rekord Anglii) nie brakowało emocji. Na Goodison Park przez dłuższy czas żadna z ekip nie potrafiła zdobyć przewagi, aż do bramki Osmana w 38. minucie. Końcówka pierwszej połowy należała do gospodarzy, drugiego gola do szatni nie udało się jednak zdobyć. W rolę mściciela niewykorzystanych sytuacji wcielił się Darren Bent, po którego dwóch bramkach podopieczni Houliera wyszli na prowadzenie i kontrolowali przebieg spotkania. Dopiero w 83. minucie The Toffees stanęli przed szansą na wyrównanie kiedy sędzia podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny, po rzekomym faulu Makouna. Jedenastkę wykorzystał Baines i w niebieskiej części Liverpoolu drużyny podzieliły się punktami.
Wciąż spora grupa zespołów nie może spać spokojnie myśląc o spędzeniu przyszłego sezonu w Premier League. Krok ku pewnemu utrzymaniu zrobiło dziś Newcastle wyraźnie pokonując desperacko szukających punktów Wilków na ST James’ Park. Wynik otworzył posyłając piłkę między nogami bramkarza rywali Kevin Nolan po zgraniu piłki głową przez Ameobiego. Wolverhampton nie zmuszało gospodarzy do wielkiego wysiłku i w efekcie Newcastle podwyższyło tuż przed przerwą po golu głową Ameobiego. W 50. minucie trafił jeszcze Lovenkrandsa i było już po meczu. Goście byli w stanie zdobyć tylko gola honorowego, a swojego kolejnego gola w tym sezonie strzelił Sylvana Ebanksa-Blake. Na sam koniec spotkania na 4:1 podwyższył Gutierrez wysyłając Sroki na 9 miejsce w tabeli.
Wciąż marzący o obronie tytułu mistrzowskiego zawodnicy Chelsea grali na wyjeździe ze Stoke. Bramki padały tylko w pierwszej połowie, a The Blues musieli gonić wynik po bramce z ósmej minuty Waltersa. Wyrównał mocnym szczupakiem Didier Drogba, a w poszukiwaniu zwycięskiej bramki goście trafili jeszcze w słupek i poprzeczkę. Również Stoke dwukrotnie obijało konstrukcję bramki, żadna ze stron nie dała rady przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Obecnym mistrzom kraju nie pomogło nawet wprowadzenie na ostatnie pół godziny Fernando Torresa. Stoke po raz kolejny zagrało świetne zawody na własnym obiekcie, gdzie wciąż są niepokonani w 2011 roku.
Podbudowani zwycięstwem nad Sunderlandem tydzień temu i generalnie dobrą formą w ostatnich miesiącach The Reds pojechali na The Hawthorns zmierzyć się z nowym klubem Roya Hodgsona- West Bromwich Albion. W ciągu pierwszej pół godziny gry boisko z kontuzjami opuścili Glen Johnson oraz Daniel Agger, a żadna ze stron nie stworzyła idealnej sytuacji bramkowej w pierwszej połowie. Po zmianie stron Martin Skrtel wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Raula Meirelesa i wydawało się, że 3 punkty pojadą na Anfield. Niestety, głupi wślizg Kyrgiakosa w polu karnym dał gospodarzom szansę na wyrównanie, a tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Grek zachował się jak amator pozwalając Odemwingie stanąć oko w oko z Reiną. Hiszpański bramkarz sfaulował napastnika WBA, a drugą jedenastkę tego popołudnia wykorzystał Brunt. W jednej z ostatnich akcji meczu Luis Suarez był niezwykle bliski wyrównania, ale jego sprytny lob z linii bramkowej wybił obrońca. Dzisiejsza porażka oznacza w praktyce, że podopieczni Dalglisha mają już jedynie iluzoryczne szansę na grę w europejskich pucharach sezonu 2011-2012.
Klub, który przed tą kolejką mieli nadzieję dogonić The Reds, Tottenham Hotspur po raz kolejny stracił punkty, tym razem bezbramkowo remisując na DW Stadium z Wigan Athletic. Mimo słabego występu Tottenham zwiększył swoją przewagę nad Liverpoolem do 5 punktów i może spokojnie przygotowywać się do wtorkowego ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Realem Madryt.
Znając wynik meczu Manchesteru United sprzed kilku godzin Arsenal nie mógł pozwolić sobie na potknięcie w meczu na własnym stadionie z Blackburn. Mimo konieczności zwycięstwa kibice na Emirates przez 90 minut oglądali swoich ulubieńców bezskutecznie bijących głową w mur. Gościom kilkakrotnie ratował skórę dobrze dysponowany bramkarz, a w kluczowych momentach mógł on liczyć na pomóc obrońców, którzy wybijali piłkę z linii bramkowej. Ostatni kwadrans Blackburn zmuszone było grać w dziesiątkę po czerwonej kartce Nzonzi za ostry wślizg dwoma nogami w Kościelnego. Zamknięci we własnym polu karnym goście zdołali obronić remis do końcowego gwizdka, po którym Arsenal został po raz kolejny wygwizdany przez własną publiczność.
Wyniki sobotnich spotkań Premier League:
West Ham 2:4 Manchester United
Birmingham 2:1 Bolton
Everton 2:2 Aston Villa
Newcastle 4:1 Wolverhampton
Stoke 1:1 Chelsea
WBA 2:1 Liverpool
Wigan 0:0 Tottenham
Arsenal 0:0 Blackburn