Czym jest dla Islandii Unia Europejska? W tej kwestii zdania są podzielone. Do niedawna satysfakcjonującą opcją pozostawało dla Islandczyków członkostwo w EFTA oraz od 1994 roku w Europejskim Obszarze Gospodarczym, gwarantującym im dostęp do europejskiego rynku wewnętrznego bez konieczności członkostwa w Unii. Dostęp ten nie obejmował jednak rybołówstwa oraz rolnictwa, które były regulowane osobnymi dwustronnymi porozumieniami. Stan taki utrzymywał się do 2009 roku, mimo ciągłego wspierania idei członkostwa przez socjaldemokratyczną partię Sojuszu. Jej głos pozostawał jednak w znacznym stopniu bagatelizowany przez rządzącą od 1995 roku prawicowo-liberalną koalicję partii Niepodległości oraz partii Postępu, które były przeciwne przynależności Islandii do wspólnoty europejskiej. Najważniejszym argumentem wykorzystywanym przez eurosceptyków, była wówczas – i jest w dalszym ciągu – obowiązująca Wspólna Europejska Polityka Rybołówstwa. Połowy ryb oraz innych zwierząt morskich dostarczają około 40 % dochodu z islandzkiego eksportu i zapewniają zatrudnienie aż 7 % obywateli. Europejska strategia dotycząca połowów wymaga zaś, jak większość wspólnotowych polityk, podejmowania decyzji o zasięgu ogólno członkowskim w Brukseli. Ten wymóg wydaje się Islandczykom wyjątkowo trudny do zaakceptowania. Także szerszy dostęp do wód terytorialnych dla podmiotów wywodzących się z innych państw członkowskich to dla nich prawdziwe wyzwanie.
Kryzys z 2008 roku i przejęcie władzy przez socjaldemokratów były jednak czynnikami, które odmieniły stanowisko Islandii wobec Unii. Pierwszą siłą, jaka opowiedziała się za członkostwem bezpośrednio po znaczącym osłabieniu sytuacji gospodarczej w kraju, były związki zawodowe. Kwestie związane z Unią Europejską stały się również jednym z najistotniejszych haseł w kampanii przedwyborczej w 2009 roku, a ich podniesienie w dużej mierze przyczyniło się do zwycięstwa partii Sojuszu. Bezpośrednio po wygranej nowa premier Islandii, Jóhanna Sigurðardóttir publicznie opowiedziała się za akcesją do Unii oraz przyjęciem euro. Oficjalne podanie o członkostwo we wspólnocie zostało złożone przez Islandię w lipcu 2009 roku.
Istotną konsekwencją kryzysu stała się także zmiana podejścia mieszkańców wyspy do wejścia do Unii Europejskiej. Do niedawna byli oni wobec niego zdecydowanie niechętni, krach finansowy doprowadził jednak do znacznego wzrostu poparcia dla idei akcesji. Według większości sondaży bezpośrednio po wystąpieniu recesji co drugi obywatel kraju opowiadał się za rozpoczęciem procesu akcesyjnego. Aktualne ankiety pokazują, że poparcie to ponownie spadło, a mimo to około 50 % Islandczyków popiera kontynuację negocjacji z Unią, choć zaledwie co trzeci pozytywnie wypowiada się o samym członkostwie.
Początkowo zakładano, że Islandia przystąpi do Unii wraz z Chorwacją pierwszego lipca 2013 roku. Wkrótce okazało się, że termin ten jest zbyt wczesny ze względu na to, że Islandczycy nie spełniają wszystkich kryteriów przyjęcia. W czerwcu 2010 roku rozpoczęły
się negocjacje akcesyjne, które obejmują trzydzieści pięć dziedzin. Dotąd zakończono rozmowy dotyczące zaledwie ośmiu obszarów, połowa z pozostałych wymaga wprowadzenia w przyszłości szeregu istotnych poprawek, dlatego też ewentualny termin akcesji przesunął się o kolejne dwa lata.
Negocjacje są już na wystarczająco zaawansowanym poziomie, żeby założyć, że do akcesji wkrótce dojdzie. Przyglądając się jednak postawom samych Islandczyków, możliwym wydaje się odrzucenie przez nich przyszłego traktatu w powszechnym referendum. Można odnieść wrażenie, że pewna nieufność w stosunku do wielkich organizacji transgranicznych po części leży w naturze większości Skandynawów. W przypadku Islandii dziwi to o tyle, że niemal od momentu uzyskania przez nią niepodległości, jest intensywnie zaangażowana we współpracę z inną organizacją międzynarodową, czyli NATO, zaś jej stosunki ze Stanami Zjednoczonymi są wyjątkowo bliskie. Być może zatem kierunek transatlantycki ma na tyle kluczowe znaczenie w polityce zagranicznej Islandii, że Unia zwyczajnie nie jest jej potrzebna. Obecna sytuacja gospodarcza wspólnoty pokazała jednak, że w sytuacjach kryzysowych Unia może być o wiele bardziej pomocna niż inne podmioty międzynarodowe. Być może zatem już wkrótce niedawne słowa obecnego ministra finansów oraz rolnictwa i rybołówstwa, Steingrímura J. Sigfúsona, sugerujące, że „narodowy interes Islandii znajduje się poza Unią Europejską”, przestaną odzwierciedlać rzeczywiste zdanie dużej części Islandczyków.
Autorem artykułu jest Ewa Litke i pochodzi on ze strony liberte.pl.