W Stöðvarfjörður w wyniku wczorajszego sztormu powstało wiele szkód. Panele dachowe zostały zdmuchnięte z domów i został zerwany cały dach z garażu. Zostało wybitych wiele okien w domach i samochodach. Powalonych jest też wiele drzew.
Margeir Margeirsson, szef straży pożarnej Fjarðarbyggð w Stöðvarfjörður, powiedział w wywiadzie dla mbl.is, że potężny sztorm rozpoczął się wczoraj wieczorem i trwał do nocy. Strażacy w Stöðvarfjörður interweniowali na miejscu, ale ze względu na trudną pogodę nie było możliwe przeniesienie załóg między fiordami.
„Pracowaliśmy całą noc i ranek. Nie możemy zrobić nic poza zebraniem luźnych części, paneli dachowych i innych rzeczy oraz próbą umieszczenia ich pod przykryciem, ponieważ przy takiej pogodzie nie da się wejść na dachy” – mówi Margeirsson.
„Dwoje mieszkańców Stöðvarfjörður ma własne stacje pogodowe i w jednej z nich zmierzona maksymalna prędkość wiatru wynosiła 57,6 metra na sekundę, a w drugiej około 58 metrów na sekundę” – dodał.
Margeirsson mówi, że kamienie porwane przez wiatr uderzały w samochody. Na przystani złamał się tzw. palec, przy którym cumują łodzie, gdy jedna z fal wyrwała z niego łódź. „Przycumowaliśmy łódź w innym miejscu i nie została ona uszkodzona”.
Margeirsson jest komendantem straży pożarnej od dekady i mówi, że nigdy wcześniej nie doświadczył takiego sztormu.
„Pamiętam spory sztorm, który nawiedził nas pięć lat temu, ale trwał on znacznie krócej. Też mocno lało i wiało, ale nie aż tak”.