Dwudziestolatkom zawsze w pas się kłania cały świat – tak jest w znanej piosence. Karolina w wieku 21 latdoświadczyła świata, który zamiast jej się kłaniać, postawił przed nią wielką górę – ziarnicę złośliwą. Od 3 lat próbuje wspiąć się na jej szczyt, jednak nowotwór wiedzie ją najbardziej krętymi szlakami.
[youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=l3uxQEvlC2Y&feature=player_detailpage&fb_source=message”]
Zaczęło się niepozornie od bolącej szyi i powiększonego węzła chłonnego. Na oko lekarza Karolina źle spała i powinna była zmienić poduszkę. Gdyby wtedy wiedziała, że przyjdzie jej tak często zmieniać poduszki w kolejnych szpitalach, od razu poszłaby do innego lekarza. Po miesiącu zgrubienie na szyi było tak duże, że kolejny lekarz nie miał wątpliwości, że to coś poważnego. Biopsja, USG, tomografia. Diagnoza – ziarnica złośliwa i pytanie: co to jest? Szybka edukacja przez internet i równie szybkie działanie onkologów. Pół roku jednodniowej chemioterapii.
W tym czasie Karolina kontynuowała studia dzienne, spotykała się ze znajomymi i snuła plany na przyszłość. Na pewno dostać się na weterynarie, pracować ze zwierzętami. Karolina od 10 roku życia jest wolontariuszką w gabinecie weterynaryjnym. W domu też ma prawdziwy zwierzyniec składający się z niechcianych i wyrzuconych na ulicę zwierząt, na których tułaczej drodze stanęła Karolina. – Chyba tylko słonia nie było u nas w domu – śmieje się mama Karoliny. – Ale gdyby pojawił się na naszej ulicy, na pewno Karolina by go przygarnęła – dodaje.
Każde badanie kontrolne było nadzieją, że to już koniec walki. Niestety. Węzły były bardziej powiększone niż przed leczeniem. Wniosek? Karolina jest chemioodporna. 2011 rok to dalsze etapy leczenia i coraz dłuższe pobyty w szpitalu. Widmo przeszczepu było coraz bliższe. W listopadzie Karolina trafiła na oddział hematologii na przeszczep. Ciężko znosiła chemię przygotowującą do zabiegu.
Za to po przeszczepie dochodziła do siebie bardzo szybko. Tak szybko, że w kwietniu 2012 badanie PET wykazało, że nie ma żadnych ognisk aktywnych metabolicznie. Zdrowa, zupełnie zdrowa! Tak długo na to czekała i się doczekała. Włosy odrastały, świat się jednak ukłonił dla niej w pas, dokładnie tak, jak w piosence.
Do jesieni. We wrześniu Karolina dowiedziała się, że ma wznowę. Rak uderzył o wiele mocniej, zaatakował nowe węzły chłonne i kości. – Zaczynam od początku. Znowu chemia, znowu puchną dziąsła, wszystko boli, wypadają włosy. Ale walczę. Wiem, że parę miesięcy temu pojawił się nowy lek, który daje nadzieję i szansę. – tak mówiła.
Ten lek to ADCETRIS z substancją czynną brentuximab veddotin. Przeszedł próby kliniczne w USA i w październiku pojawił się na rynku europejskim. Lek jest nadzieją, że Karolina wyzdrowieje. Lekarz prowadzący zgodził się podać go Karolinie. Kuracja potrwa kilka miesięcy. Aby zwiększyć skuteczność leczenia, lek będzie stosowany na przemian z przeszczepem. Dawka-przeszczep-dawka. Niestety, lek nie jest refundowany. Koszt kuracji wynosi ok. 170.000 zł.
Pierwszą dawkę Karolina mogłaby przyjąć już w kwietniu. Jej organizm będzie gotowy, więc jedyną przeszkodą są pieniądze. Smutne to i okrutne. Wspólnie możemy pokonać tę przeszkodę. Razem możemy uratować życie – co masz dzisiaj, jutro ważniejszego do zrobienia?
Chcesz pomóc? kliknij TU
Artykuł zamieszczony na prośbę czytelniczki.