Liczba Polaków decydujących się na przyjazd do pracy w Islandii rośnie i z miesiąca na miesiąc jest nas na wyspie coraz więcej. Musimy pamiętać o tym, że podczas wyjazdów zarobkowych możemy mieć pecha i trafić na nieuczciwego pracodawcę.
Do redakcji Iceland News Polska zgłosił się Polak, który spotkał się z taką sytuacją i chciał podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi osobami, które mogły znaleźć się w podobnej sytuacji.
Aleksander Sz. razem z dużą grupą Polaków, którzy podobnie jak on zostali przyjęci do pracy na międzynarodowym lotnisku w Keflaviku przyleciał do Islandii pod koniec kwietnia. Wybrał Islandię ze względów finansowych. Chciał zarobić w szybkim czasie i wrócić do Polski. Zamierzał pracować i oszczędzać. Po pierwszym miesiącu pracy na lotnisku okazało się, że ma czas na dodatkowe zajęcie. Szybko trafił do wypożyczalni samochodów City Car Rental w Reykjanesbær, gdzie szukali pracowników. Pracę rozpoczął w czerwcu. Miał już numer identyfikacyjny kennitala, który wyrobiła mu firma, dla której pracował na lotnisku. Kiedy został przyjęty do City Car Rental przekazał zatrudniającej go menadżerce wszystkie dane konieczne do sporządzenia i podpisania umowy o pracę.
– Pracy było bardzo dużo – powiedział Iceland News Polska Aleksander. – W pewnym momencie menadżer poprosił mnie o pomoc w znalezieniu nowych pracowników. Zaproponowałem, że przyprowadzę kolegę, który pracował ze mną na lotnisku. Później, w połowie lipca, z Polski przyleciał mój młodszy brat.
Aleksander pracował już ponad miesiąc i nadal nie otrzymał umowy, a kolejne prośby o kontrakt były ignorowane przez pracodawcę.
– Cały czas słyszeliśmy, że umowy już zaraz będą gotowe, innym razem, że nie mieli czasu ich przygotować, ale mamy się nie martwić, bo wszystko jest w porządku. Jak się jednak okazało, wcale nic nie było w porządku.
– Pamiętam jak pewnego dnia jeden z menadżerów przyszedł do nas i powiedział, że musimy jak najszybciej iść do domu, bo będzie kontrola i nikt nie może się dowiedzieć o tym, że my tam pracujemy. Wtedy byliśmy już pewni, że oni nie zrobili nic, aby nas zarejestrować. Nie mieliśmy umów i pracowaliśmy na czarno, a oni chcieli to ukryć. Po kontroli znów zaczęliśmy ich prosić o umowy, które to rzekomo mieliśmy dostać jak najszybciej.
Podczas kontroli okazało się, że nie tylko oni uciekali przed urzędnikami, którzy mieli sprawdzić jak działa firma. W podobnej sytuacji był także jeden z menadżerów, który zgodnie z historią przedstawioną przez Aleksandra, schował się podczas kontroli w jednym z kontenerów.
Czas mijał, bracia ciężko pracowali, ale ich prośby o umowy nadal nie zostały wysłuchane. Brat Aleksandra pracował dla wypożyczalni cały tydzień, po 12 godzin dziennie. Starał się o uzyskanie umowy, jednak bezskutecznie. Po pierwszym miesiącu pracy, podobnie jak Aleksander, otrzymał wynagrodzenie w kopercie.
– Menadżerowie płacili nam zgodnie z ustną umową, którą zawarliśmy podczas pierwszej rozmowy. Z góry ustalono, ile będziemy otrzymywać na godzinę. Jednak, kiedy już mieliśmy dostać wypłatę zawsze brakowało pieniędzy i musieliśmy pilnować wszystkich godzin i rozliczeń.
Aleksander pracował na dwóch etatach i zaplanował sobie, że we wrześniu wyjedzie z Islandii. W związku z tym złożył wypowiedzenie w firmie zatrudniającej go na lotnisku, a z 12. września zwolnił się z pracy w wypożyczalni samochodów.
– Dostałem wówczas swoją ostatnią wypłatę. Miałem już dla nich nie pracować. Mój brat i kolega cały czas pracowali. Ja miałem inne plany, ale zostałem poproszony przez menadżera o wykonanie dodatkowej usługi i zgodziłem się zostać w wypożyczalni parę dni dłużej.
Wszystko zapowiadało się dobrze, ale pewnego dnia Aleksander został poproszony o przetransportowanie zepsutego samochodu. Kiedy odmówił, menadżer wpadł w szał.
– W niedzielę, 18. września, pracowałem przy remoncie jednego z pomieszczeń. Przyszedł do mnie menadżer i zapytał, czy mogę pojechać po samochód, który zepsuł się jakieś 200 km od Keflaviku. Na początku się zgodziłem, ale kiedy zobaczyłem, że mam jechać po auto pojazdem, na który nie mam żadnych uprawnień to odmówiłem. On mi wtedy powiedział, że inny pracownik i szef jeżdżą tym samochodem bez uprawnień i nigdy nie było to problemem. Oznajmiłem mu, że nie będę robił tego, co inni. Wtedy on się bardzo zdenerwował i powiedział, że wszyscy kończymy dziś pracę.
Podczas tej rozmowy do firmy wrócił brat Aleksandra, który był świadkiem całego zajścia i też został wyrzucony z pracy. Bracia poprosili o wypłacenie zaległych pieniędzy, jednak mężczyzna wyśmiał ich i kazał im się wynosić. Nie było mowy o tym, że mężczyznom uda się porozumieć.
– Mój brat powiedział, że skoro on nie chce wypłacić mu zaległego wynagrodzenia to pod zastaw bierze samochód, który odda jak tylko dostanie swoje pieniądze. To wyraźnie zdenerwowało menadżera, który zaczął na nas krzyczeć. Wściekły podszedł do mojego brata z zamiarem uderzenia go. Wtedy ja wziąłem od niego kluczyki do samochodu i schowałem je w kieszeni. Menadżer zaczął krzyczeć, żebym oddał mu klucze. Wyzywał nas. Przez to, że nie dałem mu kluczy rzucił się na mnie i ze złości uderzył mnie głową w głowę. Drugi menadżer chwycił mnie, a mój brat zaczął się szamotać z pierwszym. Po uderzeniu wstałem, zabrałem brata i wyjechaliśmy z firmy, zabierając samochód. Pojechaliśmy do domu, a po około 20 minutach zadzwonił do mnie ktoś z policji, pytając o samochód.
Pobity Aleksander pojechał z bratem na Komisariat Policji. Na miejscu dowiedzieli się, że były pracodawca przedstawił policji zupełnie inną wersję wydarzeń.
– Kiedy powiedziałem policjantowi o tym, że zostałem zaatakowany i uderzony przez menadżera firmy to funkcjonariusz przyznał, że przedstawiciel firmy zgłosił, że to ja napadłem na niego i wyrwałem mu kluczyki z ręki, po czym uciekłem. Na szczęście miałem nagranie z całego incydentu, które przedstawiłem na policji.
Całemu zajściu przyglądała się żona oraz dziecko agresywnego menadżera oraz jeden pracownik firmy, który także rzucił się na Aleksandra. Krzyki wszystkich uczestników tego zdarzenia można usłyszeć na nagraniu.
Przezorni bracia dali odsłuchać nagranie policjantowi. Funkcjonariusz spisał ich dane i zrobił zdjęcia obrażeń głowy i twarzy Aleksandra. Podczas spisywania danych okazało się, że młodszy brat Aleksandra ma numer identyfikacyjny kennitala, który to wyrobiła mu firma City Car Rental.
– Oddaliśmy policjantom kluczyki i udaliśmy się do domu. Na drugi dzień pojechaliśmy do Reykjaviku, żeby porozmawiać z menadżerką, która mnie przyjęła do pracy. Chcieliśmy wyjaśnić całą sytuację. Firma miała wypłacić bratu Aleksandra zaległą wypłatę. Po wyrzuceniu ich przez menadżera z firmy, żaden z nich nie otrzymał pieniędzy.
– Menadżerka, do której pojechaliśmy dzień po zajściu powiedziała, że mamy wracać do Polski i nie zostanie nam nic wypłacone. Powtarzała, że nie dostaniemy od nich żadnej korony. Dodała, że jest niezadowolona z naszego zachowania. Miałem wrażenie, że jest rasistką, bo trzymała cały czas stronę Islandczyków. Prosiliśmy o numer do szefa, chcieliśmy z nim porozmawiać, ale zostaliśmy wyproszeni z biura.
Jednak to nie koniec historii. Znajdujący się w biurze mężczyzna wyraźnie groził Aleksandrowi dodając, że wie gdzie on mieszka. Również tym razem bracia nagrali rozmowę na telefonie, ponieważ wiedzieli, że tylko w ten sposób będą w stanie udowodnić to jak zostali potraktowani. Bracia zaczęli szukać pomocy i starać się o odzyskanie pieniędzy.
– Poszedłem do związków zawodowych by dowiedzieć się, co mogę zrobić. Urzędnik powiedział, że mamy przynieść mu listę przepracowanych godzin. Powiedziałem mu, że nasze godziny były zapisywane w urządzeniu, na którym się logowaliśmy rozpoczynając i kończąc pracę to on uznał, że najlepiej będzie jak tam pójdziemy i przyniesiemy wydruki. Oboje z bratem odczuliśmy, że on jednak nie chce nam pomóc. Brat przygotował listę, na której rozpisał swoje przepracowane godziny i według tego wyliczyliśmy, ile jeszcze firma powinna mu zapłacić.
Brat Aleksandra napisał też do szefa, że jak ten nie odda mu pieniędzy to on zgłosi całą sprawę do urzędu skarbowego i związków zawodowych. Niedługo po tym zadzwonił do niego menadżer, który pobił Aleksandra.
–Powiedział mu, że chcą to jakoś załatwić, wypłacić pieniądze i się dogadać. Jednak nie zgodzili się na mój udział w spotkaniu. Umówili się na drugi dzień, a mojemu bratu miał towarzyszyć jeden z naszych kolegów. Menadżer zadzwonił do niego jeszcze tego samego dnia i powiedział, żeby mój brat przyjechał do niego jak najszybciej, a najlepiej jeszcze tego samego dnia. Razem z kolegą pojechali do jego prywatnego domu. Umówili się, że dostanie pieniądze dzień później.
Wydawać by się mogło, że przedstawiciele firmy rzeczywiście chcą oddać pracownikowi zaległe pieniądze. Jak się okazało, dzień później menadżer przedstawił bratu Aleksandra dokument rozliczający jego pracę. Napisano w nim, że został obciążony za wypadek, do którego doszło podczas pracy, kiedy jeden z wężów pod ciśnieniem wystrzelił i zbił szybę.
– Chcieli obciążyć tym mojego brata. Policzyli, że za szybę musi im zapłacić 160 000 koron. Poza tym, zgodnie z rozliczeniem jego godzin, firma miała mu zapłacić jeszcze ponad 300 000 koron, ale podczas spotkania powiedziano mu, że dostanie tylko 120 000 koron i podsunięto mu do podpisania umowę, która mówiła, że otrzymał wszystkie zaległe pieniądze i nie będzie miał wobec firmy żadnych roszczeń.
Brat Aleksandra nie podpisał dokumentów i nie wziął zaległych pieniędzy. Udał się znów do związków zawodowych w Reykjanesbær, prosząc o pomoc w odzyskaniu pieniędzy. Po raz kolejny spotkali się z niechęcią ze strony urzędnika, który ich przyjmował.
Mężczyzna nie był zainteresowany nawet ich historią i jedyne, co powtarzał to, że nie jest im w stanie pomóc. Bracia prosili o kontakt z prawnikiem, ale nie dano im takiej możliwości. Pomimo tego, że Aleksander był zatrudniony w innej firmie, która płaciła mu składki, przedstawiciel związków twierdził, że nie mają oni praw do korzystania z ich usług.
Wielu pracowników, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji może się poddać w walce o swoje o wiele wcześniej. Jednak warto jest poinformować odpowiednie urzędy o nieuczciwym pracodawcy. Nawet jak jedne związki nie będą zainteresowane pomocą, nad nimi zawsze jest inna instytucja – w tym wypadku Federacja Związków Zawodowych – Alþýðusambandið. Pod ten urząd podlegają niemal wszystkie związki zawodowe zrzeszające pracowników przemysłu metalurgicznego, przemysłu budowlanego, przemysłu elektrycznego, kucharzy, pracowników przetwórstwa mięsnego i żywności, robotników oraz innych. O tym, do jakich związków należysz dowiesz się ze swojego odcinka wypłaty lub od swojego pracodawcy.
Jaka jest prawda? Jakie prawa mają pracownicy?
W związku z tym, że bracia nie otrzymali pomocy w związkach znajdujących się w ich rejonie, udaliśmy się do związków zawodowych Efling w Reykjaviku. Przedstawicielka związków wysłuchała historię i skierowała nas do Federacji Islandzkich Związków Zawodowych – ASI, pod którą to podlegają m.in. związki z Reykjanesbaer – Starfsmannafélag Suðurnesja.
Podczas długiego spotkania z Dröfn Haraldsdóttir, która jest ekspertem w zakresie monitorowania pracy i prawa pracy, dowiedzieliśmy się, że pracownik, który jest zatrudniony na czarno może mieć problemy z odzyskaniem swoich pieniędzy.
Jednak zgłoszenie całego zajścia na pewno odbije się na firmie, która zostanie poddana kontrolom. O sytuacji, w jakiej znaleźli się bracia, zostaną powiadomieni także prawnicy Alþýðusambandið, którzy będą dochodzić ich praw.
– Zgodnie z obowiązującymi prawami, pracownicy zatrudnieni na rynku islandzkim muszą mieć umowy o pracę i powinni otrzymywać wynagrodzenie zgodne z umowami zbiorowymi. Niedopuszczalne jest dyskryminowanie i wykorzystywanie tego, że pracownicy nie znają zasad i praw obowiązujących w Islandii – mówiła w rozmowie z INP, Dröfn Haraldsdóttir.
Znając prawa, jakie obowiązują w kraju, do którego przylatujesz pracować jesteś w stanie je egzekwować od swojego pracodawcy. Bardzo często strach przed utratą pracy, jak również nieznajomość języka, powodują dodatkową barierę. Należy pamiętać, że każdy ma prawo do skorzystania z pomocy tłumacza, np. podczas spotkania w związkach zawodowych.
Dyskryminacja pracowników ze względu na ich pochodzenie nie powinna mieć miejsca, a do tego doszło, kiedy menadżerowie kazali wracać swoim pracownikom do Polski, mówiąc, że Ci nie mają czego szukać w Islandii. Takich przypadków niestety jest coraz więcej.
Co wtedy można zrobić? Pamiętajcie o tym, że wszyscy pracownicy powinni szanować prawa swoich pracowników. Jeśli Twoje prawa są łamane, Ty jako pracownik, masz prawo zgłosić to przedstawicielowi swoich związków zawodowych. Jak on nie zareaguje tak jak powinien, skorzystaj z pomocy Federacji Związków Pracowniczych Alþýðusambandið. Walcz o swoje prawa!
Bardzo ważne jest, żeby każda z osób, które są zatrudnione w Islandii miała świadomość, że może skorzystać z pomocy i wiedziała gdzie jej szukać.
Poniżej publikujemy prawa i warunki pracy cudzoziemców pracujących na islandzkim rynku pracy.
Pamiętajcie o tym, że rozpoczynając pracę w nowym miejscu powinniście otrzymać kontrakt, na którym znajdą się wszystkie informacje dotyczące waszego zatrudnienia, w tym także stawek za pracę oraz jak będzie wypłacane wynagrodzenie.
Wysokość stawek powinna być zgodna z umowami zbiorowymi, które obowiązują w danych związkach zawodowych. Warto jest zapoznać się z ich wysokością w związkach, do których się należy.
Alþýðusambandið wydało broszurę, z której można dowiedzieć się najważniejszych rzeczy o prawach i warunkach pracy cudzoziemców pracujących na islandzkim rynku pracy.
Poniżej cytujemy parę ważnych kwestii a całość broszury, w języku polskim i islandzkim dostępna jest TU.
Warunki wynagrodzeń pracowników pochodzenia obcego
Zgodnie z prawem islandzkim wynagrodzenie i inne zagadnienia dotyczące zatrudnienia, o które negocjują odpowiednie organizacje rynku pracy, nie mogą być gorsze od ustalonych minimalnych warunków zatrudnienia wszystkich pracowników odpowiednich branż niezależnie od płci, narodowości lub okresu zatrudnienia. Dotyczy to również pracowników tych pracodawców, którzy nie należą do jakichkolwiek stowarzyszeń pracodawców lub sami nie zawarli umowy zbiorowej ze związkami zawodowymi. Umowy pomiędzy pracownikami a pracodawcami, które zawierają warunki zatrudnienia gorsze niż te obowiązujące w powszechnych umowach zbiorowych, są nieważne i nie są wiążące wobec pracownika.
Specjalne reguły obowiązują w przypadku cudzoziemców pracujących na Islandii z ramienia zagranicznych przedsiębiorstw. Takie osoby mają umowy o zatrudnieniu zawarte z zagranicznymi przedsiębiorstwami lecz nadal mają prawa zgodne z islandzkimi umowami zbiorowymi w odniesieniu do minimalnego wynagrodzenia i innych zagadnień dotyczących wynagrodzenia, wypłat za nadgodziny oraz prawo do urlopu i wypłaty urlopowej.
Wynagrodzenie minimalne
Na Islandii wszyscy pracodawcy mają obowiązek przestrzegania postanowień umów zbiorowych o minimalnym wynagrodzeniu. Zależy ono przede wszystkim od rodzaju wykonywanej pracy, stażu i wykształcenia. Więcej informacji o stawkach znajdziecie w broszurze oraz w związkach, do których należycie.
Wynagrodzenie za pracę dzienną
Wynagrodzenie za pracę dzienną może być stałym wynagrodzeniem miesięcznym lub wynagrodzeniem według przepracowanych godzin. Przy wypłacie stałego wynagrodzenia miesięcznego, pracownik otrzymuje wcześniej uzgodnione wynagrodzenie miesięczne niezależnie od ilości przepracowanych dni w miesiącu (od poniedziałku do piątku).
Wynagrodzenie za nadgodziny i pracę w święta
Godziny nadliczbowe wylicza się poprzez stawkę godzinną, która odpowiada 1,0385% wynagrodzenia miesięcznego za pracę dzienną.
Wypłaty wynagrodzeń i wykazy o wynagrodzeniach
W umowie o zatrudnieniu powinna być podana informacja o tym czy wynagrodzenie ma być wypłacane miesięcznie, tygodniowo lub co drugi tydzień. Do każdego wynagrodzenia dołączony powinien być wykaz o wynagrodzeniu. Na tym wykazie muszą być podane wyszczególnienia dotyczące wynagrodzenia za m.in. pracę dzienną, nadgodziny lub pracę w święta. Podane muszą być również wszystkie informacje o potrąceniach z wynagrodzenia.
Choroby pracowników i wypadki w pracy
Jeśli pracownik nie jest zdolny do wykonywania pracy z powodu choroby lub wypadku, ma on prawo do wynagrodzenia chorobowego. Po pełnym wykorzystaniu tego prawa, pracownik ma prawo do wypłaty z funduszu opieki zdrowotnej związku zawodowego lub zasiłku chorobowego z Państwowego Zakładu Ubezpieczeń (Tryggingastofnun ríkisins). Prawo do wynagrodzenia uzależnione jest od okresu pracy u odpowiedniego pracodawcy. Prawo osób pracujących na budowie zależy od okresu pracy w odpowiedniej branży.
Zerwanie umowy o zatrudnieniu
Na Islandii obowiązuje główna zasada w odniesieniu zarówno do pracodawców jak i pracowników o możliwości zerwania umowy o zatrudnieniu bez potrzeby podania powodów. Generalnie pracownicy są zatrudniani na okres nieokreślony, a okres wypowiedzenia pracy zależy od umowy zbiorowej. Okres wypowiedzenia dotyczy obydwu stron. Wypowiedzenie musi być w formie pisemnej i sporządzone w tym samym języku jak i umowa o zatrudnieniu pracownika. Pracownik ma prawo do rozmowy na temat zakończenia pracy i powodów zaprzestania zatrudnienia.
W umowach zbiorowych jest mowa o wielu zagadnieniach dotyczących praw i obowiązków pracodawców i pracowników: m.in. o sporządzeniu umowy o zatrudnieniu i jej treści, o potrąceniach z wynagrodzeń z powodu nieobecności, podróżach i utrzymaniu w przypadku pracy poza określonym terenem, ubraniach i wyposażeniu firmowym, zniszczeniach ubrań i własności pracownika, o kierownikach zespołów pracowników i kierowników pracy, wyborach mężów zaufania i ich prawach w miejscach pracy itd. Znajdują się tam również różnego typu postanowienia dotyczące poszczególnych grup zawodowych, takich jak robotników budowlanych, mechaników, kierowców pojazdów, pracowników stołówek, pracowników przemysłu rybnego i osób zatrudnionych przy sprzątaniu.
Szczegółowych informacji na temat treści umów zbiorowych udzielają związki zawodowe.
Pomocne strony:
Federacja Związków Pracowniczych Alþýðusambandið – TU.
Informacja o prawach pracowniczych w Islandii – TU.
Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Reykjaviku – TU.
Informacja o prawach człowieka na stronie Miasta Reykjavik – TU.
Storna Miasta Reykjavik – TU.
Usługi dla imigrantów w Reykjaviku – TU.
Marta M. Niebieszczańska/ Justyna 'Sajja’ Grosel