Jak pokazują ostatnie międzynarodowe, międzykulturowe, czy międzykontynentalne badania, Islandczycy mimo swojego często absurdalnego podejścia do spraw ziemskich są narodem najbardziej pesymistycznie nastawionym, co do spraw dotyczących pokoju na świecie. Zaskakujący jest fakt, że w opozycji do nich stoją obywatele krajów afrykańskich, gdzie historia ostatnich dekad jest gęsto usłana konfliktami wojennymi.
Ostatnie badania Instytutu Gallupa, zajmującego się m.in. badaniem opinii publicznej w sprawie poziomu światowego pokoju, dowodzą, że obecne tendencje nie różnią się zbytnio od tych z zeszłego roku. Według tych statystyk 20% populacji uważa jednak, że 2012 będzie rokiem wzmożonych burz, natomiast 10% zachowuje spokój, trzymając się zdania, że będzie to rok stanowczo spokojniejszy niż lata poprzednie.
Islandczycy w zdecydowanej większości wpisują się w grupę 20% światowej populacji, która jest zdaniem, że poziom pokoju na świecie jest zagrożony.
Obywatele Islandii wykazywali się największym optymizmem w latach 80 ubiegłego wieku. W kolejnej dekadzie różnica między optymizmem a pesymizmem w tym temacie była bardziej wyrównana, ale pozytywne nastawienie nadal było w przewadze. Pozytywni na co dzień Islandczycy pokazali światu skalę swych obaw dopiero na początku XXI wieku wraz z rozpoczęciem międzynarodowych działań na polu walki z ogólnoświatowym terrorem.
Dla kontrastu warto przytoczyć opinię 2/3 Afrykańczyków, których zdaniem obecny rok będzie wyjątkowo pokojowy. Zastanawia jednak opinia narodowości realnie tworzących bieg historii, czyli zachodnioeuropejskich, których optymizm odbiega daleko od wiary w wysoki poziom światowego pokoju. Również kraje północnej Afryki są źródłem podobnych stanów, co na pewno nie dziwi po zeszłorocznych, często przeciągniętych na rok 2012 rewolucjach wyzwoleńczych tych państw. Fala tych rewolucji zmienia bardzo polityczne i kulturowe oblicze tego regionu.