23 sierpnia odbył się ostatni już turniej „plażówki”, którego stawką było zgarnięcie miana „Najlepszego siatkarza plażowego w Islandii”. Splendor, chwała i owo zaszczytne miano było w zasięgu Polaków, którzy przystąpili do rozgrywek. Czy udało się zdobyć trofeum? Czy oprócz czystej rywalizacji sportowej dostrzegamy inne pozytywy? Jak prezentuje się letnia odmiana siatkówki w krainie, która swoim wybrzeżem dotyka już koła podbiegunowego?
Zapraszam do lektury, a Wasza niczym niepohamowana ciekawość zostanie zaspokojona.
Drogi Czytelniku! Jeżeli wystąpisz w programie „Milonerzy” i w pytaniu „o milion” pojawi się treść: „Kto zdobył mistrzostwo Islandii w siatkówce plażowej w 2020?”, Nie dziękuj mi. Po prostu pamiętaj o mnie.
Mijają 2 lata od założenia stowarzyszenia „Polish Volleyball in Iceland”. Pewnego dnia postanowiliśmy wystartować w Islandzkiej Lidze Siatkówki, zaczynając od jej 3. poziomu, czyli II ligi i systematycznie zaczęliśmy promować nasz narodowy sport wśród tutejszej Polonii. Zależało nam na tym, aby wprowadzić nieco smaku w nasze emigracyjne życie i stale, dzień po dniu, robimy wszystko, aby zaspokoić potrzebę rywalizacji sportowej i organizujemy kolejne zespoły ligowe. O naszych drużynach oraz o nadchodzącym sezonie halowym będziemy pisać w następnych artykułach, a wracając do sedna – przez myśl mi nie przeszło jeszcze rok temu, że w Islandii odbywają się turnieje siatkówki plażowej organizowane przez Islandzki Związek Piłki Siatkowej (BLI). Jak wiemy, na początku roku wszyscy sportowcy, działacze, kibice itd. przegrali rywalizację z nowym, niewidzialnym wrogiem. Zamknięto wiele placówek, zakładów pracy i instytucji. Zamknięto również hale sportowe, a siatkówka stała się sportem „persona non grata”. Nie da się uprawiać tej dyscypliny sportu bez używania przy tym dłoni. W dodatku wszyscy gracze dotykają tej samej piłki oraz… to słynne siatkarskie „poklepywanie się”. Tego nie da się wyeliminować. Po każdej akcji, uprawiający siatkówkę automatycznie szukają kontaktu z ręką kolegi, który stoi tuż obok na boisku, aby mu przybić „piątkę”, używając dłoni oczywiście. To sprawia, że uznano siatkówkę za sport z gatunku tych niebezpiecznych w nowych czasach.
Kiedy wskaźnik zakażeń zaczął spadać, władze Islandii zdecydowały, że mimo, iż na halę wejść jeszcze nie można (rozgrywki zakończono, treningi odwołano), jednak wyrażono zgodę na uprawianie siatkówki plażowej.
Islandia – przepiękna wyspa położona na Oceanie Atlantyckim. Dzika przyroda, czyste powietrze oraz woda w rzekach, których nie brakuje w tym miejscu. Gdyby nie sztormy, silne wiatry, deszcz padający pod każdym możliwym kątem, temperatury nieprzekraczające latem 15 stopni Celsjusza oraz nierzadko obecność śniegu w zasięgu wzroku, byłoby to miejsce wręcz stworzone do uprawiania siatkówki na plaży.
Jednak z pogodą na Islandii jest jak z zamieszkaniem z teściową – można albo zaakceptować tę sytuację i mimo wszystko funkcjonować normalnie, albo się odizolować. Okazało się, że im szybciej mijał kwiecień, maj i nadeszły prawdziwie słoneczne dni, tym chęci i możliwości do grania na piasku było więcej i więcej. Lato to przede wszystkim długie wakacje (zazwyczaj poza Islandią), ale tym razem zostaliśmy zmuszeni do pozostania na Wyspie i część z nas postanowiła spróbować swoich sił w cyklu 5 turniejów, które miały wyłonić najlepszych w Islandii. Zarówno wśród Pań, jak i Panów. Zasady były dość proste: pary podzielone były na dywizje, a za końcowe miejsce w klasyfikacji przyznawano odpowiednią liczbę punktów do rankingu. Cztery turnieje to nic innego jak gromadzenie punktów, których odpowiednia liczba pozwalała na grę w finałowych rozgrywkach wyłaniających najlepszych spośród najlepszych. Dodatkowo osoba, która zgromadzi największą liczbę punktów z wszystkich turniejów, otrzymuje specjalną nagrodę. Taki odpowiednik „Złotego Buta”.
W Islandii istnieje około 20 profesjonalnych boisk do siatkówki plażowej, a 10 z nich znajduje się w aglomeracji Reykjaviku. Pierwsze zmagania odbyły się właśnie w stolicy Islandii. Padł rekord frekwencji. Do turnieju zgłosiło się aż 78 par. To pokazało, że siatkówka nie jest już niszowym sportem w Islandii. Nie będziemy się skupiać na szczegółach tych zmagań, skoncentrujemy się na wynikach Polaków:
4 dywizja Pań: Anna Mazurek/Barbara Nowak – 2 miejsce
4 dywizja Panów: Damian Moszyk/Krystian Święcicki – 2 miejsce
3 dywizja Panów: Michał Kwiatkowski/Radosław Jasiński – 5 miejsce
1 dywizja Panów: Mateusz Blic/Piotr Kempisty – 1 miejsce
Panowie Blic i Kempisty otrzymali dziką kartę od organizatorów, czyli pozwolenie na rywalizację w najwyższej lidze. Mateusz wraz z Piotrem nie dali szans rywalom i pewnie sięgnęli po złote medale w inaugurujących rozgrywkach, dając tym samym sygnał, że mają wielką ochotę na zdobycie tytułu najlepszych siatkarzy plażowych mieszkających w Islandii. Niestety kontuzja Piotra wyeliminowała go z gry na miesiąc. W lipcu urazu nabawił się Mateusz i tak się stało, że faworyci do złotych medali nie zagrali już razem w następnych turniejach.
Następny turniej odbył się w zjawiskowych Fiordach Zachodnich. Boiska są tam usytuowane w przepięknej, malowniczej scenerii. Między wodą a stromym wybrzeżem fiordu znalazło się miejsce na niewielką miejscowość Pingeyri, w której ulokowano boiska do gry. Oto wyniki:
4 dywizja Pań: Karolina Trenda/Justyna Przygodzka – 5 miejsce
3 dywizja Pań: Anna Mazurek/Barbara Nowak – 2 miejsce
3 dywizja Panów: Michał Kwiatkowski/Radosław Jasiński – 2 miejsce
3 dywizja Panów: Damian Przygodzki/Paweł Kapelko – 3 miejsce
3 dywizja Panów: Karol Maliszewski/Dominik Bochra – 7 miejsce
2 dywizja Panów: Damian Moszyk/Krystian Święcicki – 3 miejsce
1 dywizja Panów: Mateusz Blic/Sigurdur Arnason – 5 miejsce
III turniej odbył się ponownie w stolicy – Reykjaviku:
4 dywizja Pań: Karolina Trenda/Justyna Przygodzka – 1 miejsce
3 dywizja Pań: Ingunn Jonasdottir/Barbara Nowak – 2 miejsce
3 dywizja Panów: Damian Przygodzki/Paweł Kapelko – 3 miejsce
2 dywizja Panów: Michał Kwiatkowski/Radosław Jasiński – 5 miejsce
2 dywizja Panów: Damian Moszyk/Krystian Święcicki – 1 miejsce
1 dywizja Panów: Mateusz Klóska/Hermann Hlynsson – 4 miejsce
1 dywizja Panów: Mateusz Blic/Austris Bukovskis – 2 miejsce
Akureyri to największe miasto północnej Islandii. Jest to przepiękna miejscowość, którą powinien odwiedzić każdy szanujący się turysta. W tym miejscu właśnie rozegrano IV turniej z całego cyklu. Oto wyniki „Naszych”:
4 dywizja Pań: Anna Mazurek/Barbara Nowak – 2 miejsce
1 dywizja Panów: Piotr Kempisty/Damian Moszyk – 4 miejsce
Nasza turniejowa Saga powoli dobiega końca i jeżeli dobrze policzymy, to został nam ten jeden, najważniejszy turniej w całym roku. Do końcowych porachunków długo przygotowywał się Piotr Kempisty, który miał ogromną chrapkę na tytuł Mistrza Islandii. Był niczym wilk, który chce pożreć Czerwonego Kapturka, Babcię i ogólnie wszystkich, którzy tylko ośmielą się mu w tym przeszkodzić. Towarzyszył mu Rapolas Berżinis. Wszyscy znamy zakończenie bajki o Czerwonym Kapturku i wiemy, jak skończył wilk… Kto był myśliwym i zgarnął całą pulę w tym turnieju? O tym za chwilę.
Nasze „eksportowe” Panie ruszyły do boju kolejno w 3 i 4 dywizji:
Karolina Trenda wraz z Justyną Przygodzką wygrały rywalizację w 4 dywizji. Na 7 miejscu uplasowała się Ola Mazurek z Gabrielą Antonovą. Anna Mazurek i Basia Nowak zajęły 6 miejsce w 3 dywizji.
Rywalizację Pań zdeklasowały Matthildur Einarsdottir/Sara Osk i zostały Mistrzyniami Islandii w tej dyscyplinie sportu.
Panów w II lidze reprezentował Radosław Jasiński w parze z Roberto Guarrino. 2. miejsce to miłe zakończenie całych zmagań, zwłaszcza, że dla Roberto to debiut w rozgrywkach.
Do I ligi awansowała para Damian Moszyk/Krystian Święcicki. Panowie po cichu liczyli na niespodziankę, gdyż teoretycznie mieli szansę zgarnąć tytuł. Jednak teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką i po kilku zaciętych bojach zajęli 10 miejsce.
Para Piotr/Rapolas prezentowała się niczym Bayern w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Lali wszystkich po kolei. W finale czekali na nich Austris Bukovskis/Emil Gunnarsson. 1. set to pewna wygrana Piotra i Rapolasa. W 2. secie stan rywalizacji się wyrównał i o zwycięstwie zadecydował tie-break. 16:14 wygrał Austris wraz z Emilem i to oni cieszyli się z tytułu.
Ogromne brawa i gratulacje należą się wszystkim startującym Polakom. Z każdego turnieju któryś z „Naszych” przywoził medal i nierzadko było to „złoto”. Jesteśmy przekonani, że w przyszłym sezonie Piotr zdobędzie upragniony tytuł, a z tego miejsca chcielibyśmy podziękować właśnie Piotrowi Kempistemu, ale także i Mateuszowi Blicowi, za bezinteresowne prowadzenie treningów siatkarskich, za wszystkie udzielone wskazówki i okazane wsparcie.
Turnieje siatkówki plażowej w Islandii mają charakter przede wszystkim rozrywkowy. Oczywiście – zdobywamy punkty, medale, różne miejsca, jednak na końcu da się odczuć wielką satysfakcję z wspaniale spędzonego wolnego czasu. Każda chwila, kiedy czujemy się szczęśliwi, np. grając w siatkówkę, jest na wagę złota. Wszystkich niezdecydowanych zachęcamy do spróbowania i podjęcia rękawicy w przyszłym sezonie. Uczestnicy turniejów, różnej narodowości, dali się poznać jako pozytywni, przyjaźni ludzie i dzięki ich pasji takie rozgrywki mogą się tutaj odbywać. Za organizacją tych zmagań nie stoją duże korporacje, firmy, samorządy itp. Wszyscy organizatorzy to ludzie, którzy mają etaty i poświęcają swój wolny czas, aby zorganizować rozrywkę, taką jak turnieje siatkówki plażowej. Od ludzi z pasją – dla ludzi z pasją. Nie wszystko musi mieć swoją wartość pieniężną. Ważne jest to, że można z czystą satysfakcją spojrzeć w lustro i zwyczajnie być dumnym z tego, co mogliśmy zrobić dla innych, aby żyło nam się lepiej.
Radek Jasiński