Posłowie Partii Postępu zapowiadają, że wkrótce przedstawią w Alþingi projekt rezolucji podnoszącej minimalny wiek użytkowników mediów społecznościowych. Jak podkreśla Skúli Bragi, poseł zastępczy tego ugrupowania i dyrektor Netvís (islandzkiego centrum cyberbezpieczeństwa), obecne zasady platform w żaden sposób nie odzwierciedlają tego, jak szkodliwe mogą być treści, do których dostęp mają najmłodsi.
W parlamencie odbyła się specjalna debata poświęcona mediom społecznościowym i ich wpływowi na dzieci. Skúli Bragi, który ją zainicjował, łączy funkcję polityka z pracą eksperta w Netöryggismiðstöð Íslands (Netvís), dlatego – jak zaznacza – temat jest mu świetnie znany. Uważa, że dyskusja jest mocno spóźniona.
W swojej wypowiedzi w parlamencie Skúli Bragi wskazał, że dzieci są w Islandii skutecznie chronione przed szkodliwymi treściami w lokalnych mediach, serwisach wideo czy reklamach, jednak nieskutecznie w przypadku mediów społecznościowych. „W mediach społecznościowych obowiązuje pełna dowolność. Widać, że brakuje narzędzi, a egzekucja prawa jest trudna. Oznaczenia wiekowe nie mają nic wspólnego z tymi, które stosujemy choćby w filmach, serialach czy grach komputerowych” – zauważył.
Na większości popularnych platform obowiązuje limit wieku od trzynastu lat. Skúli Bragi przypomniał, że w Norwegii i Danii toczy się debata o podniesieniu go do piętnastu. Posłowie Partii Postępu chcą zaproponować to samo rozwiązanie w Islandii. Według Skúliego obecne przepisy nie uwzględniają faktycznego ryzyka związanego z treściami, na jakie mogą natrafić młodzi użytkownicy.
Przywołał on dane z analiz Netvís. Wynika z nich, że wśród popularnych materiałów kierowanych do dzieci znajdują się m.in. porady dotyczące drastycznego odchudzania, instrukcje planowania bójek, a nawet treści zachęcające do samookaleczeń. „Do tego dochodzą reklamy operacji plastycznych i preparatów odchudzających kierowane do dziewcząt oraz reklamy hazardowe adresowane do chłopców” – powiedział.
Zdaniem Skúliego ekspozycja na takie treści w bardzo wrażliwym wieku, gdy młodzi ludzie nie mają jeszcze doświadczenia z alkoholem, narkotykami, seksualnością czy innymi trudnymi tematami, może realnie wpływać na ich zachowania. „Właśnie to obserwujemy dziś u części dzieci i nastolatków” – podkreślił.
Polityk wyraził nadzieję, że parlament zajmie się sprawą poważnie. „Chodzi o to, byśmy to my – jako społeczeństwo – ustalali zasady gry, a nie pozwalali firmom, które zarabiają na naszej uwadze, robić to w naszym imieniu. Musimy się tym zająć” – podsumował.




