Pediatra, który był świadkiem epidemii odry na terenie Islandii w latach osiemdziesiątych, mówi, iż fakt, że 12% rodziców w Islandii nie szczepi swoich dzieci jest powodem do niepokoju. Jego zdaniem rodzice decydują się na nie poddawanie swoich dzieci szczepionki z powodu braku wiedzy o chorobach i o tym, jaki one mają wpływ na życie.
W swojej odpowiedzi na zapytanie, które padło w sejmie na temat częstotliwości szczepień, minister zdrowia wspomniał o tym, że aż 12% dzieci na Islandii nie przyjęło szczepionek. Szacuje się, że 90% półtora rocznych dzieci zostało zaszczepionych przeciwko odrze, śwince oraz różyczce.
Zdaniem Guðmundura K. Jónmundssona – pediatry, który rozpoczął prace w szpitalu Landspítali w roku 1972, przepracował tam ponad 30 lat i był świadkiem epidemii odry w latach osiemdziesiątych – częstotliwość szczepień, których skala krajowa jest poniżej 90% grozi wybuchem epidemii.
Guðmundur mówi, że dzięki szczepieniom udało się wyeliminować choroby, które w wcześniejszych latach były często diagnozowane przez lekarzy. Jako przykład przytacza szczepionkę przeciwko bakterii Haemophilus influenzae typu b.
– Zazwyczaj kilka razy w roku spotykaliśmy się z przypadkami ostrego zapalenia krtani, które w ciągu kilku godzin może doprowadzić do śmierci dziecka, jeżeli nie otrzyma ono prawidłowej pomocy lekarskiej. Szczepionka została wprowadzona w Islandii w latach dziewięćdziesiątych i z czasem problem zniknął – mówi Guðmundur.
Jak wynika z danych, 5-12% dzieci na Islandii nie przyjmuje szczepionek, które powinny być obowiązkowe.