Jak stwierdzono w raporcie mbl.is, ten słynny, budzący kontrowersje alkohol przeszedł wiele zmian w swojej długiej historii, ale jego szczególne miejsce w sercu narodu islandzkiego pozostaje niezmienione.
Dla Islandczyków Brennivín to nie tylko napój, ale też ważny element kultury. Przez wiele dziesięcioleci był ulubionym trunkiem wszystkich mieszkańców wyspy. Rybacy pili go na rozgrzewkę po długich dniach spędzonych na morzu. Artyści mieszkający w Reykjaviku pili go jako źródło twórczej inspiracji – był ulubionym aperitifem znanego malarza, Jóhannesa Kjarvala – a rolnicy trzymali go na honorowym miejscu w swoich rustykalnych szafkach kuchennych.
Pomimo popularności wina i piwa na Islandii, Brennivín jest nadal regularnie podawany podczas uroczystości, tradycyjnie wraz z pokrojonym w kostkę sfermentowanym rekinem (hákarl).
Napój ten ma swoje korzenie w duńskim monopolu handlowym z XVII wieku. Zgodnie z prawem, Islandczycy mogli handlować tylko z Duńczykami, co stanowiło poważny problem dla mieszkańców wyspy. Miód i wytwarzany z niego alkohol szybko się psuły podczas transportu między Islandią a Danią, co ograniczało pulę towarów, które można było eksportować. Aby rozwiązać ten problem, zaczęto tworzyć nowe napoje przy użyciu innowacyjnej techniki destylacji znanej jako „palenie”. Uzyskiwane w ten sposób alkohole mogły przetrwać długą morską podróż i być sprzedawane za znacznie wyższą cenę. Pod koniec XIX wieku skandynawskie upodobanie do destylowanych alkoholi, znanych jako „palone wino” lub „brann-vin”, było już dobrze ugruntowane.
Brennivín po raz pierwszy trafił do lokalnej sprzedaży 1 lutego 1935 roku. Jego wprowadzenie na rynek nastąpiło po zakończeniu prohibicji na Islandii (chociaż niektóre napoje, takie jak piwo, były nielegalne aż do 1989 roku).
Brennivín jest ostry i gorzki w smaku, z nutą kminku, a przez jego charakterystyczną czarną etykietę jest nazywany „svarti dauði”, czyli „czarna śmierć”.
W trosce o zdrowie publiczne, etykieta została zaprojektowana w taki sposób, aby ograniczyć ilość kupowanego produktu. Sądzono, że jeśli alkohol będzie przypominać butelkę z trucizną, konsumenci będą woleli go nie pić. Najwyraźniej strategia ta nie tylko nie zadziałała, ale wręcz zainspirowała późniejszą kampanię marketingową. Przez wiele lat Brennivín był reklamowany za granicą właśnie jako „czarna śmierć”.
Zważywszy na jego mroczny, pozbawiony sentymentów branding, nie powinno dziwić, że niektórzy znani muzycy rockowi wyrażali swoje uwielbienie dla tego napoju. Główny gitarzysta Guns and Roses, Slash, przyznał, że chętnie sączy czarną śmierć z kieliszka, a frontman Foo Fighters, Dave Grohl, stwierdził, że napój ten sprawia, że czuje się „euforycznie”.