Islandia potrafi zaskakiwać.
Kilkadziesiąt kilometrów od Akureyri znajduje się bardzo malownicze jezioro Mývatn, które upodobały sobie dwa gatunki natrętnych muszek. Mýflugur nie kąsają, ale bitmý tak i potrafią w okresie letnim bardzo uprzykrzyć pobyt w tym miejscu. Kto poznał choć trochę język islandzki od razu odgadnie, że Mývatn znaczy „jezioro much”. Są ich tu całe chmary.
Mývatn jest czwartym co do wielkości jeziorem na Islandii – ma powierzchnię 38 km². Zbiornik ten powstał ok. 35 tysięcy lat temu. Można tu zobaczyć najróżniejsze formy wulkaniczne – rozległe na wiele kilometrów wulkany tarczowe, kratery, stożki powulkaniczne, pola lawowe czy bloki zastygłej w dziwnej pozie magmy. Najstarsze pola lawy pokryte są bujną roślinnością, najnowsze są jej całkiem pozbawione.
Warte uwagi są występujące tu licznie pseudokratery powstałe na skutek tzw. eksplozji hydrowulkanicznych, gdy pod warstwą niezastygłej lawy zbierają się gazy, a następnie wydostają na zewnątrz, pozostawiając utwory mające kształt stożków wulkanicznych. Tworzą iście księżycowy krajobraz — właśnie w okolicy tego jeziora amerykańscy astronauci z Armstrongiem na czele ćwiczyli poruszanie się po księżycowym gruncie.