Piękne bukiety robią wrażenie, a i zwykły bukiet z Bónusa też sprawia przyjemność. Co można zrobić, aby taka kwiatowa frajda trwała dłużej?
Pierwsze, na co zawsze kładę nacisk, to porządnie umyty wazon. Odtłuszczony, wyszorowany i wypłukany gorącą wodą. W czystym wazonie bakterie wolniej się rozwijają.
Następna rzecz – ciepła woda. Przez lata pracy w kwiaciarni na Islandii przetestowałam różne warianty i w przypadku większości kwiatów najlepiej sprawdza się właśnie ciepła woda. Niektóre kwiaty, takie jak np. róże można nawet zaparzyć, czyli wstawić końcówki łodyg do wrzątku na około 10 sekund, gdy widzimy, że róże zaczynają marnieć.
Nie trzymamy kwiatów w pobliżu owoców (z powodu wydzielanego przez nie etylenu), z dala od kaloryferów oraz nie na słońcu.
Po przyniesieniu bukietu do domu, przygotowaniu czystego wazonu, dosypaniu do wody odżywki, która powinna być załączona do zakupu, bierzemy się za kosmetykę. W wodzie nie powinny pływać żadne liście, mogą się w niej znajdować jedynie czyste łodygi. Niezależnie od tego, czy florysta podciął kwiaty, trzeba to zrobić jeszcze raz. Nie nożyczkami, bo one zmiażdżą łodygi. Najlepiej ostrym, czystym nożem, ewentualnie sekatorem. I od razu hop do wody, aby łodygi w miejscu cięcia nie miały czasu na przyschnięcie.
Jeśli mamy bukiet w celofanie, to trzeba go koniecznie zdjąć, natomiast kwiaty fantazyjnie zapakowane w papier pozwalający oddychać, można w nim zostawić, ale po kilku dniach warto jednak ściągnąć opakunek.
Wody, do której była dodana odżywka, nie trzeba zmieniać codziennie. Natomiast w trakcie wymiany wody powtarzamy rytuał – mycie wazonu i podcinanie końcówek.
Z lilii warto usunąć pylniki zaraz po otworzeniu się kwiatu. Raz, że nie będą się osypywać, barwiąc otoczenie wazonu na żółto, a dwa, taka lilia ogołocona z pylników, postoi zdecydowanie dłużej.
Mam klientów, którzy swoje bukiety na noc wstawiają do chłodnego garażu lub innego miejsca o niższej temperaturze, i to też dobry sposób na przedłużenie życia kwiatom.
Odżywka, mimo że jest genialnym wynalazkiem, nie jest lubiana przez wszystkie kwiaty. Róże, lilie, chryzantemy jak najbardziej są z nią w przyjaźni. Natomiast goździki i gerbery już niekoniecznie. Przekonałam się o tym boleśnie dawno temu, gdy szykowałam wystawę z około 400 gerber. Każda gerbera była w osobnej fiolce i w każdej fiolce znajdowała się woda z odżywką. Kwiaty opadały z minuty na minutę. Dopiero szybka wymiana na czystą wodę uratowała sytuację i wystawa cudnie się utrzymała przez wiele dni. Stres dał mi nauczkę na całe życie.
Wasza Flora
Magda jest właścicielką kwiaciarni W Keflaviku przy Hafnargata 25
(Oferta kwiaciarni jest dostępna na stronie na Facebooku – TU)