Prelekcja Emiliany Konopki zgromadziła we wrześniowe popołudnie wielu zainteresowanych Islandią wrocławian. Spotkaliśmy się z nią w niewielkim drewnianym kościółku w Parku Szczytnickim. Kościółek ten obecnie jest miejscem wydarzeń w projekcie Otwarta Przestrzeń Kultury. Emiliana to autorka popularnej strony UtulęThule, o której także była mowa podczas spotkania.
– Przy wybieraniu nazwy zasugerowałam się nazwą Ultima Thule, która podobno miało określać właśnie Islandię, choć dzisiaj uważa się, że mogło chodzić także o Grenlandię – powiedziała autorka strony Utulę Thule. Pytaniom o wyspę, jej podróżowanie na Islandię i bloga nie było końca. Podczas rozmowy między innymi dowiedzieliśmy się o tym, że w latach 80. w Warszawie istniało Towarzystwo Polsko-Islandzkie. Na spotkanie przyszedł jeden z jego sympatyków.
Emiliana opowiedziała wrocławianom o swojej wieloletniej fascynacji Islandią, o tym, że najpierw dużo o niej czytała i o tym, że minęło niemal 10 lat, zanim naprawdę się tam wybrała.
– Można powiedzieć, że teoretycznie wiele o wyspie wiedziałam, teraz miałam to sprawdzić w praktyce. Aż pewnego dnia wzięłam niewielki plecak, maskotkę-maskonura – bo fascynuję się tymi ptakami – i po prostu wyruszyłam. Muszę odrazu powiedzieć, że podczas tej pierwszej wyprawy nie widziałam ani zorzy, ani maskonurów, chociaż bardzo na to liczyłam – dodała ze śmiechem – Wiele osób sądzi, że gdy polecą do Islandii, to zorze czekają na nich już na lotnisku w Keflaviku. Tak nie jest. Trzeba trafić w sezon, a to też nie gwarantuje zobaczenia zorzy. Jednak wyspa potrafi zachwycić i zaskoczyć. Warto zobaczyć ją na własne oczy i wyrobić sobie na jej temat własne zdanie.
Jedną z podróży Emiliany była wyprawa autostopem na Fiordy Zachodnie. Na zdjęciach zobaczyliśmy więc przepiękne krajobrazy, niewielkie, urokliwe miejscowości, obecnie w większości nie tak zaludnione jak przed laty.
– Nie jestem profesjonalną fotografką, ale proszę mi wierzyć, że Islandia to miejsce stworzone do fotografowania. Tam każdy kadr jest wspaniały – podkreślała pasjontka wyspy.
Trudno uwierzyć, że zdjęcia Emiliana robiła po prostu… telefonem. Mimo skromności trzeba stwierdzić, że ma oko do pokazywania Islandii, robi to bardzo oryginalnie – poprzez swoje wyprawy i spotkanych po drodze ludzi.
W Fiordach Zachodnich, do których udała się Emiliana, mieszkali niegdyś głównie rybacy. Dziś duża część społeczności przeniosła się do Reykjaviku lub innych większych ośrodków. Fiordy Zachodnie to obecnie przede wszystkim nieokiełznana przyroda, niesamowita ciemnobłękitna toń wody w fiordach i twardzi, ale też życzliwi, przywykli do walki o przetrwanie ludzie, którzy tutaj mieszkają. Tam właśnie Emiliana spotkała wreszcie maskonury, które dały się sfotografować z bliska.
Przy okazji opowiadania o swojej wyprawie, Emiliana zachęciła także wrocławian do sięgnięcia po najnowszą książkę znakomitego duetu podróżniczego i pisarskiego: Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczaka „Zostanie tylko wiatr. Fiordy Zachodniej Islandii”.
– Tej książce autorzy poświęcili wiele, wiele miesięcy, wędrując, poznając z bliska Fiordy Zachodnie, rozmawiając z ich mieszkańcami. Jest piękna i autentyczna. Jeśli chcecie dowiedzieć się o nich więcej, to koniecznie ją przeczytajcie – dodała autorka strony Utulę Thule (książka „Zostanie tylko wiatr. Fiordy Zachodniej Islandii” ukaże się 18 września, a wydało ją Wydawnictwo Czarne).
Spotkanie z Emilianą Konopką odbyło się w ramach działań Wrocławskiego Centrum Rozwoju Społecznego. A ponieważ Wrocław i Reykjavik to miasta partnerskie, a już 12% społeczności wyspy stanowią Polacy, mamy nadzieję na więcej takich wydarzeń i spotkań z Islandią.
Olga Szelc
Informacje o Emilianie Konopce pochodzą z jej strony:
Dwadzieścia pięć lat temu mama wybrała mi imię, które okazało się bardzo dobrze pasować do mojej przyszłości. Choć jest dość rzadkie, nosi je również islandzka wokalistka, Emiliana Torrini. Ale to nie od jej piosenek rozpoczęła się moja długa przygoda z Islandią, choć wszystko zawdzięczam właśnie muzyce. Lata temu ktoś zarekomendował mi zespół Sigur Rós, a ja początkowo byłam przekonana, że to zespół polski… Dopiero później oświecono mnie, że “ó” pojawia się również w języku z dalekiej Islandii, o której wówczas niewiele wiedziałam. Ale to zaczęło się zmieniać. Najpierw cała moja wiedza o Wyspie brała się z internetu, potem przez przewodniki i bardzo nieliczne publikacje. Z ciekawości i potrzeby poszerzenia mojej wiedzy weszłam w szeregi Studenckiego Klubu Islandzkiego działającego na UW. Już jako studentka stałam się prezeską Klubu i na lata związałam swoje życie z promocją kultury islandzkiej w Warszawie.
Wiosną 2017 roku po raz pierwszy pojechałam na Islandię. Stało się to po niemal 10 latach fascynacji tą Wyspą. Bałam się, że wszystkie wyobrażenia i fantazje islandzkie zderzą się z rzeczywistością i od tak dawna wyczekiwana podróż przyniesie mi zawód. Myliłam się. W tym samym roku wróciłam na Islandię jeszcze trzy razy. I wciąż mi mało, chcę wracać częściej i poznawać więcej.
Jestem historykiem sztuki i skandynawistką. Marzy mi się wydawanie książek o sztuce islandzkiej i skandynawskiej. Jak na razie całą swoją wiedzą na te tematy dzielę się tu: utulethule.pl/.