Słyszę to często, kiedy opowiadam o najnowszych pomysłach czy projektach, w które dałam się wciągnąć. I przez ostatnie lata trochę się tego uzbierało.
Mam dosyć dużo do roboty… Przede wszystkim jestem matką trojga dzieci i żoną. Poza tym jestem nauczycielką – ukończyłam studia nauczycielskie w zakresie wychowania przedszkolnego i nauczania w szkole podstawowej, czyli w zasadzie zrobiłam dwie magisterki jednocześnie (a tak naprawdę cztery: jestem nauczycielką przedszkolną z terapią dziecka i nauczycielką podstawówki z nauczaniem historii). Po czternastu latach pracy w przedszkolu postanowiłam aplikować na stanowisko nauczyciela języka islandzkiego jako drugiego języka w szkole podstawowej. To było niemałe wyzwanie: z przedszkola do młodzieży, ale udało się zaadoptować – to mój trzeci rok w tej pracy. Gdybym miała wymieniać wszystkie kursy, szkolenia i rodzaje doskonalenia zawodowego, które odbyłam, zajęłoby to zbyt dużo czasu. Mimo to, ciągle się rozwijam – jestem słuchaczką kursu na Uniwersytecie Islandzkim, który ukończę w grudniu.
Od 2009 roku jestem pracownikiem Szkoły Polskiej w Reykjaviku im. J. Korczaka, gdzie uczę historii w soboty i pełnię również funkcję wicedyrektora od 2012 roku. Jestem także przedstawicielem Szkoły Polskiej w Móðurmál – Stowarzyszenia na rzecz dwujęzyczności. Dodatkowo w poniedziałki uczę islandzkiego nowo przybyłe dzieci, a projekt ten realizujemy we współpracy z Suðurmiðstöðin.
Dwa lata temu dołączyłam do ekscytującego projektu o nazwie Ambasadorzy Kultury w Breiðholt, który, z racji rozszerzenia zasięgu na inne dzielnice i gminy, zmienił nazwę na Ambasadorzy Kultury. Naszym celem jest połączenie islandzkiego społeczeństwa z różnorodnymi grupami kulturowymi, praca nad zwiększeniem zaufania, szacunku i wzajemnego zrozumienia. Uważam, że to bardzo ważna rola – budować mosty między grupami, poprawiać przepływ informacji, integrować społeczność, którą razem tworzymy. Uważam za niezwykle istotne, aby przybliżać islandzką kulturę osobom obcego pochodzenia, dlatego czasami oprowadzam grupy w języku polskim po islandzkich muzeach. Stworzyłam teksty do wystawy „Boże Narodzenie w Polsce”, która była prezentowana w Muzeum Árbær kilka lat temu i staram się rozpowszechniać oraz tłumaczyć różnorodne informacje na temat islandzkich świąt i wydarzeń.
Tak, rzeczywiście „nie mam nic do roboty”… Kiedy ogłoszono, że za to „nic” zostałam wybrana Reykjawiczanką Roku 2024, powiedziałam, że takie wyróżnienie jest dla mnie motywacją, aby kontynuować moją pracę, a nawet robić więcej dla innych. Powiedziano mi, że teraz muszę odważniej używać swojego głosu, bo teraz dotrze to do większej liczby odbiorców i mogę wiele opowiedzieć na podstawie własnego doświadczenia:
- O sytuacji obcokrajowców w tym kraju, którzy borykają się z rosnącymi problemami mieszkaniowymi i wysokim oprocentowaniem kredytów. O dzieciach w szkole, które pochodzą z innych krajów lub innych gmin i starają się zbudować zaufanie i nawiązać relacje w nowym środowisku… a potem muszą się przeprowadzić lub wrócić do ojczyzny, bo rodzice stracili mieszkanie przez zbyt wysokie czynsze lub otrzymali odmowę od państwa, mimo że adaptacja przebiegała dobrze, a one chciałyby nauczyć się islandzkiego i żyć w tym pięknym kraju.
- O znaczeniu nauczania języka ojczystego, które jest fundamentem przyswajania islandzkiego, oraz o uznaniu znajomości innych języków.
- O trudnych i pogarszających się warunkach dla uczniów i nauczycieli na wszystkich poziomach edukacji – a mam na myśli wszystkie dzieci, zarówno islandzkie, jak i te z zagranicznym pochodzeniem…
- O konieczności zdecydowanych działań w kwestii nauczaniu islandzkiego – i mówię również o islandzkich dzieciach, które coraz częściej posługują się angielskim.
- O licznych specjalistach z zagranicy, którzy z powodu braku znajomości islandzkiego wykonują nieodpowiednie prace, zamiast wspierać islandzkie społeczeństwo swoją wiedzą i profesjonalizmem równocześnie ucząc się islandzkiego.
- O długich kolejkach do specjalistów, ośrodków diagnostycznych, lekarzy i podstawowych usług.
- O tych niesłychanie destruktywnych informacjach, które otrzymuje młodzież, widząc bezsilność policji i brak reakcji rządzących w obliczu nagminnych kradzieży, gdy podejrzani są zwolnieni z aresztu lub więzienia, nawet jeśli zostali skazani za zabójstwo…
I o wielu innych sprawach, które sama przeżyłam lub usłyszałam od islandzkich i zagranicznych rozmówców. Trzeba mówić o tym wszystkim, bo to dotyczy każdego z nas.
„Nie masz nic do roboty?” Mam dużo do zrobienia, ale jeśli będę miała okazję zrobić jeszcze więcej dla innych i być głosem tych, których mało kto chce wysłuchać – po prostu to zrobię. I oto jestem tu, kandydując z ramienia Partii Ludowej (Flokkur Fólksins) – bo nie ma nic ważniejszego niż ludzie.
A co Ty możesz zrobić? Użyj swojego głosu. Jeśli masz obywatelstwo, weź udział w wyborach. Od Ciebie zależy, na kogo ten głos oddasz. Ważne, aby zaakcentować naszą obecność w islandzkim społeczeństwie. Teraz Twoja kolej!