Miłośnicy „Gwiezdnych wojen” od zawsze śledzili uważnie losy kręcenia kolejnych części sagi. Miejsca, gdzie kręcone były „Gwiezdne” dla tysięcy ludzi na świecie od kilku dekad stały się celem wakacyjnych wycieczek, czy może lepiej fanowskich wypraw. A jak jest na Islandii?
Najnowsza część „Gwiezdnych” wzbudziła wiele pozytywnych emocji. „Stare „Gwiezdne” wróciły!” – ogłosili fani na całym świecie, podając jako zaletę wykorzystanie „gwiezdno-wojnowego” schematu scenariusza, a nie jako wadę, jak twierdzi wielu sceptyków kolejnej fali uwielbienia. Podczas seansu (lub też seansów) wiele osób doszukiwało się znajomych krajobrazów. Jednak fani, którzy spodziewali się w odnaleźć w „Przebudzeniu Mocy” długich ujęć z zapierającymi dech widokami Islandii musieli obniżyć nieco swoje oczekiwania.
Ekipa filmowa pracująca nad filmem odwiedziła Islandię w ostatnich latach trzykrotnie. Podczas pierwszej wizyty w Islandii, w zeszłym roku, filmowcy fotografowali ewentualne miejsca akcji, które miały być wykorzystane jako oblodzona planeta Hoth. Były również doniesienia, że widziano ekipę przy jeziorze Víti w północnej Islandii. Druga wizyta ekipy „Przebudzenia” miała miejsce wiosną zeszłego roku. Filmowców widziano niedaleko Eyjafjallajökull w południowej Islandii. Media islandzkie informowały w tamtym okresie o kręceniu scen z Chewbaccą i szturmowcami. Trzecia wizyta miała miejsce w drugiej połowie września zeszłego roku. Filmowane wtedy krajobrazy to wulkaniczne piaski Mýrdalssandur. Okazało się jednak później, że wrześniowe prace filmowców zostaną wykorzystane w „Gwiezdnych Wojnach: Rouge One”.
Jedno jest pewne. To nie koniec przygód z „Gwiezdnymi wojnami”. Trzymajmy zatem kciuki za wszystkie nowe ujęcia, a najbardziej za te z Islandii!
Justyna Grosel