Powiedzonko „Ciągnie się jak zima na Islandii” powstało ponad rok temu i krąży między moimi islandzkimi znajomymi. Faktycznie nie jest to najłatwiejszy okres w roku i trwa i trwa i trwa. Jednak zanim nadejdą piękne dni niekończącego się, przynajmniej z założenia, słońca, trzeba coś robić, żeby nie dać się zimowym sztormom i przedłużonym ciemnościom.
Oto kilka sposobów, jak tego dokonać:
1. Chodźmy na basen! Brzmi paradoksalnie, kiedy na dworze śnieg i zawierucha i zimno i wszystko przemawia za ciepłym kocykiem? Na Islandii basen jest na czasie przez okrągły rok i niezależnie od pogody. Dla tych, którzy jeszcze nie testowali islandzkich kąpielisk zaznaczam, że woda jest tam ciepła, jeśli nie gorąca, a doznania z moczenia się, kiedy wokół biało, nieocenione. Zawsze można zaliczyć kilka minut w saunie by oczyścić organizm z toksyn, a później wskoczyć do chłodnego basenu hartując ciało i ducha!
2. Mam kocyk i nie zawaham się go użyć! Naturalne zachowanie na misia, który zapada w sen zimowy, ma swoje plusy. Można nadrobić czekający na przeczytanie stos książek, odświeżyć listę obejrzanych filmów, przesłuchać, co tam nowego w świecie muzycznym. Szczególnie polecane, kiedy wiatr na zewnątrz spycha z chodnika, a my nie musimy na nim być, bo wszystkie sprawy załatwiliśmy lub mogą poczekać. Polecam opcję drugą z kubkiem gorącej kawy, herbaty, czekolady w dłoni lub… grzanym winkiem z dodatkiem aromatycznych przypraw.
3. Nieważna aura, spacer musi być! Opcja wcale nie dla „hardkorów”. Zaczynamy od sprawdzenia prognozy pogody. Jeśli nie wieje 35 m/s i nie grozi nam uderzenie akurat przelatującego przedmiotu „nie wiadomo skąd” to warto rozważyć spacer po śnieżnej krainie. Islandia to nie tylko całodobowe światło i ciągnące się godzinami zachody letniego słońca. Zimowa twarz Islandii jest równie piękna i zaskakująca. Zaopatrzeni w ciepłe ubranie, dobre buty, rękawiczki i czapkę możemy pozwolić naszym organizmom na chwilę zmarznięcia. Tym bardziej będzie miło wrócić do domu i cieszyć się jego ciepłem.
4. Spędź dzień w muzeum! Ciepłe, miłe, kulturalnie dokształcające wnętrza islandzkich muzeów to dobra opcja na zimową aurę. Pomysł wart uwagi, szczególnie, że zawsze coś się dzieje, ekspozycje są regularnie zmieniane i możemy poznać Islandię trochę lepiej. Będąc w Siglufjörður możemy zwiedzić muzeum Herring Era (Síldarminjasafn Íslands, www.sild.is), w zachodniej Islandii warto zobaczyć Settlement Centre (Landnámssetur Íslands www.landnam.is). Reykjavik zachęca m.in. Muzeum Narodowym (Þjóðminjasafn Íslands, www.thjodminjasafn.is). Troszkę kultury jak znalazł dla każdego!
5. Życie kawiarniane? Ależ bardzo proszę! W domu miło, ale kontakt z innymi ludźmi, nawet obcymi, przy kubku gorącej czekolady, czy innym trunku, kiedy leniwie można oglądać, co tam za oknem, swobodnie przyglądać się innym, zagrać w szachy z przypadkową osobą… Polecam gorąco jak dobrą kawę z dodatkiem korzennego syropu. A gdzie pójść, gdzie jest przytulnie a obsługa zawsze uśmiechnięta? Możemy wybierać z wielu miejsc. Polecam, przebywającym w stolicy, w kolejności: Kaffibrennslan, 10 dropar, Stofan, Te og Kaffi, gdzie dodatkowo można poczytać co nieco i może jeszcze… C is for Cookie.
6. Jeszcze więcej ludzi, czyli festiwale zimową porą! Bardzo zacne i często smakowite. Warto do zimowego kalendarza wpisać takie wydarzenia jak Sónar Festival (www.sonarreykjavik.com), czy Food and Fun Festival (www.foodandfun.is). Nie ma co bać się islandzkiej zimy skoro brak słońca można wyskakać, a później posilić się dobrym jedzeniem!
Macie jeszcze inne pomysły na zimę na Islandii? Proszę o linki, informacje, przepisy na ujarzmienie ciemności i zimowej zawieruchy. Do zobaczenia w pełnym słońcu!
Justyna Grosel