Jak donosi Morgunblaðið, około 12 do 15 kart do głosowania korespondencyjnego, wypełnionych w wyborach parlamentarnych w listopadzie ubiegłego roku, zostało zapomnianych i w związku z tym nie zostały one uwzględnione podczas liczenia głosów. Rywalizacja w okręgu południowo-zachodnim, gdzie zostały użyte, była dość wyrównana, więc mogły one zaważyć na wyniku wyborów.
Oczekuje się, że Krajowa Komisja Wyborcza zbada tę sprawę, ale nie jest pewne, czy dojdzie do ponownego przeliczenia głosów.
Wspomniane karty do głosowania dotarły pocztą do biura miasta Kópavogur w przeddzień wyborów. Nie zwrócono jednak na nie uwagi aż do 2 grudnia, kiedy głosy były już dawno policzone.
Pomimo ich niewielkiej liczby, uważa się, że mogły one wpłynąć na to, kto otrzymał ostatni mandat parlamentarny w okręgu południowo-zachodnim. W związku z tym oczekuje się, że Krajowa Komisja Wyborcza zbada tę sprawę.
Indriði Ingi Stefánsson, były poseł Partii Piratów, powiedział telewizji RÚV, że jest niemile zaskoczony tą wiadomością, ale nie spodziewa się ponownego przeliczenia głosów.
Władze miasta Kópavogur poinformowały w oświadczeniu, że w świetle tego błędu zmieniają proces sortowania poczty, aby zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji.